Już trzeci raz Tour de Justyna

Tour de Ski. Na mecie było jak zwykle: polska parada zwycięstwa. Justyna Kowalczyk wyprzedziła Marit Bjoergen o pół minuty

Publikacja: 08.01.2012 20:33

Justyna Kowalczyk i leżąca za metą Marit Bjoergen. Teraz aż do 18 marca będą walczyć o Puchar Świata

Justyna Kowalczyk i leżąca za metą Marit Bjoergen. Teraz aż do 18 marca będą walczyć o Puchar Świata. Na razie prowadzi Norweżka z przewagą 102 punktów

Foto: AFP

Korespondencja z Val di Fiemme

Trzeci rok z rzędu zagrali Mazurka i znów na Alpe Cermis zrobiło się biało-czerwono od flag. Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział telefon do Aleksandra Wierietielnego i nawet estoński milczek Peep Koidu, serwismen, który zawsze odprowadza Justynę na start, nie przestawał mówić.

Kowalczyk wygrała trzeci  Tour z rzędu, zrobiła to, nie schodząc z podium od początku do końca, tylko na jeden dzień oddając prowadzenie. Teraz wcale nie jest wykluczona czwarta z rzędu Kryształowa Kula, a tego też nie dokonał jeszcze nikt. Sezon, który zaczął się od nerwów, pecha, rozczarowań, może być jednym z najpiękniejszych wspomnień.

Bjoergen ma jeszcze 102 punkty przewagi w PŚ, ale będzie jeszcze bardzo dużo biegów stylem klasycznym, w których Justyna znów jest najlepsza na świecie. A i wspomnienia z Val di Fiemme będą jej siłą. Śpiewał jej po obu zwycięstwach tłum polskich kibiców, Polaków się tu lubi, tylko z Niemiec przyjeżdża do Trentino na narty więcej turystów niż z Polski. A za rok tu właśnie będą mistrzostwa świata.

Końcowe zwycięstwo w  Tourze było piękne, niezagrożone nawet przez chwilę. Koszulkę liderki Justyna odzyskała już w sobotnim biegu na 10 km, wygrała wyścig i wszystkie lotne premie, zdobyła  11,5 sekundy przewagi nad Bjoergen. To w sobotę krzyczała na jednym z zakrętów do Aleksandra Wierietielnego, że ma szatańskie narty i żeby trener niczym się nie przejmował. A w niedzielę nie spieszyła się, wolała, żeby Norweżka ją dogoniła, żeby razem pracowały podczas drogi po Alpe Cermis i pojedynek odłożyły na czas wspinaczki.

Kowalczyk już na początku podbiegu zrzuciła czapkę, podkręciła tempo, a pożegnały się tam, gdzie na stoku Alpe Cermis zaczyna się jazda serpentynami. Trudno tam utrzymać rytm, Marit stanęła, przewaga zaczęła rosnąć z metra na metr.

Można powiedzieć: było tak, jak należało się spodziewać. Petra Majdić, z którą Justyna walczyła o zwycięstwo dwa lata temu, powiedziała w sobotę, że założyłaby się o swój dom, że Kowalczyk będzie od Bjoergen mocniejsza na Alpe Cermis. Ale to nie znaczy, że Marit była słaba. Przeciwnie, ona była mocniejsza niż kiedykolwiek w  Tourze, wspinała się znakomicie, zajęła na finałowym etapie trzecie miejsce, a bywało, że była tu pod koniec stawki.

Justyna miała drugi czas, jak zwykle pofrunęła pod górę Therese Johaug i wygrała ten etap. Ale jest też największą przegraną, została daleko z tyłu za Bjoergen i Kowalczyk, które rywalizowały na poziomie niedostępnym dla innych.

Właśnie dlatego tych 11 dni z TdS było tak wyjątkowych: walka jeszcze nigdy nie była tak zacięta, nie wymagała takiego skupienia. – Justyna wygrała, pracując głową, a nie nogami. Wszystko miała obmyślane w szczegółach – mówił o niej wczoraj Aleksander Wierietielny. Bywały takie dni, że jeździła jak w transie. Tak było w prologu w Oberhofie, w sprincie w Toblach, w sobotę w Val di Fiemme. Kontrolowała wszystko poza trasą, wyliczając sobie czas na odpoczynek, na wywiady, nawet na pakowanie i rozpakowywanie.

Taka była droga do zwycięstwa, na które jeszcze miesiąc temu nikt nie odważyłby się liczyć. Bjoergen była zdecydowaną faworytką i żeby dostać się na metę przed nią, trzeba było dokonywać cudów.

Dokonywali ich wszyscy po polskiej stronie. Justyna poprawiła w tym sezonie zjazdy, taktykę, nawet angielski. Aleksander Wierietielny przygotował ją lepiej niż siedmiu trenerów i psychologów, z którymi współpracuje w ostatnich latach Bjoergen. A czterech serwismenów Polki smarowało narty lepiej niż kilkunastu specjalistów z naszpikowanego komputerami i maszynami czarnego tira jeżdżącego za Norwegami.

W sobotę późnym wieczorem na parkingu przy trasie tylko w tym tirze paliło się jeszcze światło. I raczej nie był to czas miłych rozmów, bo pomyłki zdarzały się Norwegom często, w sobotę również. Kolejny rok będą musieli czekać na pierwsze zwycięstwo w Tourze, Petter Northug też znalazł mocniejszego od siebie, Dario Colognę.

Justyna teraz jedzie trenować, odpoczywać, leczyć kolano. Opuści sprint w Mediolanie w najbliższy weekend, a potem wróci do PŚ gonić Bjoergen. Były dla siebie miłe w niedzielę. Przytuliły się za metą, potem jeszcze raz sobie gratulowały, żartowały podczas konferencji. – Miłego odpoczynku – życzyła Justyna na pożegnanie. A Bjoergen przypomniała: – Widzimy się w Otepaeae.

KOBIETY

10 km techniką klasyczną

1. J. Kowalczyk (Polska) 25.49,8;

2. M. Bjoergen (Norwegia)  strata 7,5;

3. C. Kalla (Szwecja) 31.

9 km techniką dowolną

1. T. Johaug (Norwegia) 34.17,7;

2. Kowalczyk 51,3;

3. Bjoergen 1.08.

Klasyfikacja końcowa Tour de Ski

1. Kowalczyk 2:52.45;

2. Bjoergen 28,2;

3. Johaug 3.57,8;

4. K. Lahteenmaki (Finlandia) 6.48,6;

5. M. Kristoffersen (Norwegia) 6.55,1;

6. K. Zeller (Niemcy) 7.09,7.

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata (po 20 z 37 zawodów)

1. Bjoergen 1326 pkt;

2. Kowalczyk 1224;

3. Johaug 984;

4. K. Randall (USA) 803;

5. Kalla 734;

6. Kristoffersen 671.

MĘŻCZYŹNI

20 km techniką klasyczną

1. E. Roenning (Norwegia) 1:00.02,2;

2. A. Harvey (Kanada)  strata 1,1;

3. D. Cologna (Szwajcaria) 1,3.

9 km techniką dowolną

1. A. Legkow (Rosja) 30.38,2;

2. M. Manificat (Francja) 0,1;

3. M. Hellner (Szwecja) 1,7.

Klasyfikacja końcowa  Tour de Ski

1. Cologna 4:33.17,2;

2. Hellner 1.02,3;

3. P. Northug (Norwegia) 1.44,6;

4. D. Kershaw (Kanada) 2.09,4;

5. Legkow 2.59,1;

6. L. Bauer (Czechy) 3.22,3.

Klasyfikacja generalna Pucharu Świata  (po 20 z 37 zawodów)

1. Cologna 1274 pkt;

2. Northug 1181;

3. Hellner 803;

4. Legkow 672;

5. Manificat 622;

6. Kershaw 577.

Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja