Marit, gwarancja złota

Justyna Kowalczyk bez medalu, Kamil Stoch też, zmarnował na średniej skoczni ogromną szansę. Na razie psucie norweskiego święta zostawiamy innym

Aktualizacja: 24.02.2013 20:27 Publikacja: 24.02.2013 20:22

Nazywają go Placem Mistrzów, ale dla niektórych jest też placem tortur. Co wieczór wzywają tutaj, na scenę w centrum Cavalese, szóstki najlepszych z danej konkurencji. Ci, którym medal uciekł, stojąc z boku sceny oklaskują zwycięzców.

Justyna Kowalczyk grała w tym filmie już dwa razy: norweskie flagi na maszcie i pod sceną, hymn z setek gardeł, na środku Marit Bjoergen. Zmienia się tylko tyle, że w sobotę Marit nie była już w białej kurtce ze zdjęciem Marit Bjoergen podnoszącej ręce w geście zwycięstwa, tylko w czerwonej jak reszta ekipy. I nie było na scenie dwóch Norweżek, jak po sprincie, tylko aż cztery. Zajęły całe podium. Justynie zostało piąte miejsce, najgorsze od lat w biegu łączonym o medale. Nie dała rady uciec rywalkom na części klasycznej, a po zmianie nart, jak opisywała, walczyła o przetrwanie. Ona jedyna utrzymała się za norweskim czteroosobowym pociągiem.

Tak dojechały do mety. Bjoergen - do historii, bo to już jej dziesiąty tytuł mistrzyni świata. Therese Johaug - po nagrodę pocieszenia, bo ona też jak Justyna próbowała ucieczek, ale Bjoergen nie dała się zaskoczyć. Heidi Weng – po swój pierwszy medal mistrzostw, i na pewno nie ostatni. Kristin Stoermer Steira, najbardziej lubiana Norweżka w biegach – po kolejne w karierze czwarte miejsce.

Bjoergen znów jest największą gwiazdą wielkiej imprezy, już trzeciej z rzędu po Vancouver 2010 i Oslo 2011. To dla niej premier Jens Stoltenberg leciał prosto z Brukseli i spotkania z Jose Manuelem Barroso do Włoch i wręczał Marit kwiaty podczas dekoracji medalistek na stadionie.

Justyna po przegranej w sprincie z trudem ukrywała złość. Po biegu łączonym czuła raczej bezradność. Zrozumiała, że to już nie są żarty, Norweżki przyjechały do Val di Fiemme w takiej formie, że trzeba będzie przejść kolejną granicę bólu, żeby im w najbliższą sobotę wyrwać medal na 30 km. Trzeba będzie też mieć rewelacyjnie przygotowane narty. W sobotę rywalki miały lepsze. I trzeba oszczędzać siły. Ominięcie wczorajszego drużynowego sprintu było zaplanowane wcześniej (pobiegły Agnieszka Szymańczak i Sylwia Jaśkowiec, zajęły 9. miejsce), ale jutro na 10 km łyżwą Justyna chciała wystartować, choć od początku było jasne, że w tej konkurencji ma najmniejsze szanse. Teraz się na start nie zanosi: trener uważa że to nie ma sensu, a ona zapowiedziała że się podporządkuje. Jeszcze rano przed biegiem łączonym miała inne zdanie.

- Walczymy dalej. Kilka dni przed mistrzostwami, w Davos, byłam pierwsza i druga. Forma nie ucieka raz, dwa, trzy. Gdybym była lekkoatletką albo pływaczką i kilka dni przed MŚ pokonałabym resztę o pół basenu za mną, to na mistrzostwa przyjechałabym z szerokim uśmiechem, wiedząc, że wygram. A w biegach narciarskich to tak nie działa, są różne trasy, różne narty – mówi Justyna.  Przed nią jeszcze dwa biegi: w czwartek na drugiej zmianie sztafety, żeby się – jak mawiają z trenerem – przepalić. A dwa dni później najdłuższy kobiecy wyścig, kończący mistrzostwa.

Najbliższa szansa na polski medal będzie w czwartek w konkursie na dużej skoczni, ale po tym co się zdarzyło w sobotę na średniej, może lepiej nie rozhuśtywać emocji. Kamil Stoch był drugi po pięknym skoku w pierwszej serii, nie tracił wiele do przyszłego mistrza Andersa Bardala (2,8 pkt, czyli niecałe półtora metra), wyprzedzał Gregora Schlierenzauera. A potem zupełnie zepsuł drugi skok. Zepsuł go od początku do końca: od złego wyjścia z progu po awaryjne lądowanie. Spadł na ósme miejsce, na podium dzięki temu stanął Peter Prevc. Schlierenzauer znów został ze srebrem, które go nie zadowala. Razem z trenerem Alexandrem Pointnerem przekombinowali z obniżaniem belek. A Stoch, jak kiedyś na igrzyskach w Turynie Jagna Marczułajtis, do pierwszych wywiadów stanął nie zdejmując gogli, bo nie chciał żeby było widać jak płacze. Na początku nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Nie miał dla siebie żadnego wytłumaczenia. Padał gęsty śnieg, ale wiatr wiał dla wszystkich podobnie. Nie pierwszy raz w karierze Stocha emocje wzięły górę po świetnym pierwszym skoku. Anders Bardal też kiedyś miał ten problem. Jest w norweskiej kadrze od lat, a najdłużej czekał na sukcesy. Póki półtora roku temu kadry nie przejął Aleksander Stoeckl (kiedyś nauczyciel Schlierenzauera w gimnazjum w Stams), Bardal był mistrzem zmarnowanych szans, wygrał tylko jeden konkurs Pucharu Świata. Gdy miał w finałowej serii bronić prowadzenia, albo miejsca na podium, głowa zawodziła. – Wszystko tam z góry widziałem, wszystko słyszałem, mogłem powiedzieć ilu jest kibiców pod skocznią i co śpiewają. Tylko na skoku nie mogłem się skupić – tłumaczy. Teraz, dzięki Stoecklowi, jest spokojniejszy, bardziej otwarty na kontakty z mediami. I został zwycięzcą – bo przed mistrzostwem świata zdobył też Kryształową Kulę w poprzednim sezonie.

Norwegowie zbierają medale w Val di Fiemme hurtowo, ale złote mają tylko trzy, dzięki Bardalowi i Bjoergen. Bez niej, gwarancji złota, Norweżki wczoraj w drużynowym sprincie upadły w finale i zostały bez medalu. Marit zrezygnowała ze startu, też musi się oszczędzać przed próbą na 30 km. Po tym biegu, w finałową sobotę, będziemy jeszcze walczyć z Norwegami w drużynówce na dużej skoczni. O przyjazdach premierów na razie nic nie wiadomo.

Paweł Wilkowicz z Val di Fiemme

Mistrzostwa świata: Topnieją szanse na medale..

.

KOBIETY. Bieg łączony na 15 km: 1. M. Bjoergen (Norwegia) 39.04,4 sek.; 2. T. Johaug (Norwegia) strata 2,03 s; 3. H. Weng (Norwegia) 8,90; 4. K.S. Steira (Norwegia) 9,73; 5. J. Kowalczyk (Polska) 16,18; 23. K. Kubińska (Polska) 27. A. Szymańczak (Polska) 28. P. Maciuszek (Polska). Sprint drużynowy st. dow.: 1. USA (J. Diggins, K. Randall); 2. Szwecja (Ch. Kalla, K. Lahteenmaki); 3. Norwegia (I.F. Oestberg, M.C. Falla)... 9. Polska (S. Jaśkowiec, A. Szymańczak).

MĘŻCZYŹNI. Bieg łączony na 30 km: 1. D. Cologna (Szwajcaria) 1.13,09; 2. M. Sundby (Norwegia) strata 1,8 sek.; 3. S. Roethe 2,0

Sprint drużynowy st. dow. 1,5 km: 1. Rosja (A. Pietuchow, N. Kriukow); 2. Szwecja (M. Hellner, E. Joensson); 3. Kazachstan (N. Czebotko, A. Połtoranin)... 12. Polska (M. Kreczmer, M. Staręga). Skoki: Konkurs indywidualny (HS 106): 1. A. Bardal (Norwegia) 252,6 pkt (103,5 m; 100 m); 2. G. Schlierenzauer (Austria) 248,4 (98; 97,5); 3. P. Prevc (Słowenia) 244,3 (102,5; 98,5); 8. K. Stoch (Polska) 237,4 (102; 97); 11. M. Kot 234,7 (101,5; 97); 23. P. Żyła 220,1 (95,5; 95); 31. D. Kubacki (wszyscy Polska) 103,4 (93,5). Kombinacja norweska: 1. Francja 57.34,0 sek.; 2. Norwegia strata 0,4 sek.; 3. USA 4,2.

Konkurs drużynowy - mieszany: 1. Japonia 1011 pkt; 2. Austria 986,7; 3. Niemcy 984,9.

Nazywają go Placem Mistrzów, ale dla niektórych jest też placem tortur. Co wieczór wzywają tutaj, na scenę w centrum Cavalese, szóstki najlepszych z danej konkurencji. Ci, którym medal uciekł, stojąc z boku sceny oklaskują zwycięzców.

Justyna Kowalczyk grała w tym filmie już dwa razy: norweskie flagi na maszcie i pod sceną, hymn z setek gardeł, na środku Marit Bjoergen. Zmienia się tylko tyle, że w sobotę Marit nie była już w białej kurtce ze zdjęciem Marit Bjoergen podnoszącej ręce w geście zwycięstwa, tylko w czerwonej jak reszta ekipy. I nie było na scenie dwóch Norweżek, jak po sprincie, tylko aż cztery. Zajęły całe podium. Justynie zostało piąte miejsce, najgorsze od lat w biegu łączonym o medale. Nie dała rady uciec rywalkom na części klasycznej, a po zmianie nart, jak opisywała, walczyła o przetrwanie. Ona jedyna utrzymała się za norweskim czteroosobowym pociągiem.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
O przyszłości klimatu z ekspertami i biznesem. Przed nami Forum Ekologiczne
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń