Kwalifikacje dobre, wiatr zły

Kwalifikacje przed jutrzejszym konkursem wygrał Austriak Michael Hayboeck. O medale igrzysk będą walczyć wszyscy Polacy. Kamil Stoch – niezmiennie w bojowym nastroju i bojowym hełmie z biało-czerwoną szachownicą

Publikacja: 08.02.2014 20:15

Kwalifikacje dobre, wiatr zły

Foto: PAP/serwis codzienny, Grzegorz Momot Grz Grzegorz Momot

Korespondencja z Soczi

Trwa próba sił i nerwów, bo do konkursu na mniejszej skoczni już tylko niecała doba, wygląda na to, że polska czwórka wytrzymuje ją dobrze. Wszyscy zakwalifikowali się bez problemów, można było się cieszyć z piątego miejsca Macieja Kota, 13. Dawida Kubackiego i 22. Jana Ziobry. Kamil Stoch, który kwalifikować się nie musiał, jednak skoczył w sobotę dwa razy, za drugim poleciał równo 100 m, a to granica, którą tu się szanuje.

– Skok wydawał mi się bardzo dobry, choć przez wiatr musiałem trochę go skrócić. Jak my mówimy, nie poszedłem za samym odbiciem i przez to straciłem w końcówce szybkość. Nie dało się inaczej. Ta skocznia nie jest najłatwiejsza, dlatego każdy skok jest cenny, bo daje nowe doświadczenia, a także utrwala odczucia, które już mamy. Mogę stwierdzić, że to już taka bliższa koleżanka z pracy, albo z wojska – powiedział. Skłonność do żartów, to nie jest zły objaw na parę chwil przed najważniejszymi chwilami w życiu sportowca.

Godziny przed startem Kamil Stoch wypełni tak, żeby przyjść na skocznię wypoczęty, osobiste kibicowanie kolegom i koleżankom z reprezentacji też ma w planie. Skoków rywali starym zwyczajem nie oglądał, więc pytanie o tych, którzy błysnęli w kwalifikacjach (Hayboeck skoczył najdalej także na treningu, całe 104 m) mijało się z celem.

Spokoju lidera PŚ nie zakłócają kontrolerzy dopingu (zbadali Polaka tylko raz, zaraz gdy przyleciał do Soczi), nie ma kłopotów z różnicą czasu. Gregor Schlierenzauer ma, nawet zasłabł dwa dni temu podczas konferencji prasowej, potem tłumaczył, że to przez niewyspanie, a konkretnie przez kontrole dopingowe, które przychodzą w nocy i wybijają go ze snu.

Kamil Stoch, tak jak zapowiadał, wystartuje w kasku pomalowanym w zielono-rude barwy starej samolotowej blachy, z nitami. Pomysł powstał podczas wizyty z żoną w krakowskim muzeum. Kask wygląda ładnie, a jeszcze ładniej biało-czerwona szachownica, klasyczny symbol polskiego lotnictwa, na którego użycie skoczek musiał wystąpić o pozwolenie do najwyższych dowódców Polskich Sił Zbrojnych. Dowódcy zgodę wyrazili (– Poszło łatwiej, niż myślałem... – mówił Stoch) i szachownica błyśnie na skoczni w stosownym momencie.

Gdy przyjechaliśmy wieczorem pod dwie skocznie, których nazwa, z powodów nieznanych, inna jest, gdy pisana cyrylicą (Ruskije Gorki) i inna pisana alfabetem łacińskim (RusSki Gorki), doświadczyliśmy kolejnego zaskoczenia: na kwalifikacje przybyli rosyjscy kibice. Nie, żeby zaludnili trybuny po górną poręcz, ale zawsze to miło, że jacyś są. Krzyczą, hałasują, i choć do zakopiańskiej nuty i intensywności jeszcze im daleko, to widać, że się starają.

Po betonowych schodach wdrapali się z trudem także Brytyjczycy (jeden niósł flagę), wyglądało na to, że to jakaś wycieczka zakładowa, dla której załatwiono tańsze bilety na igrzyska. Gdy skakał Noriaki Kasai, to na trybunach samotny jego rodak także wzniósł flagę narodową i krzyczał, ale japoński mistrz uznał, że chyba się przesłyszał.

Konkurs w niedzielę w porze kwalifikacji, czyli o 18.30 czasu polskiego, trzy godziny później wedle czasu Soczi. Wieczorem skocznie pięknie widać z autostrady, tej samej, która łączy dolne igrzyska z górnymi, inaczej mówiąc Adler z Krasną Polaną. Obiekt zbudowano na stromej górze, wysoko, kolejka linowa też tu dochodzi, ale czy otwierają się drzwiczki sunących po niebie czerwonych wagoników – pewności jeszcze nie ma.

Kibice w większości dojeżdżają autobusami po serpentynach. Pytamy Rosjan – czemu skocznie są tak daleko i tak wysoko, mocno wryte, widać to po ziemnych wykopach, w zalesione zbocze. Rosjanie odpowiadali rozsądnie, choć rzetelności odpowiedzi początkowo nikt nie mógł sprawdzić: bo pomierzyliśmy wszystko dokładnie i wyszło, że tylko w tym miejscu koło Soczi wiaterek skoczkom nie podwieje.

Podwiał w sobotę i to chwilami solidnie. Płachty z prawej strony nie pomogły. Thomasa Morgensterna zabujał tak, że znów trzeba było się bać o zdrowie Austriaka. Robert Kranjec leciał z podmuchami w zgodzie, ale lądowanie Słoweńca było fatalne, upadł i choć wstał, przez chwilę nie wiedział, gdzie iść. Przerwy w kwalifikacjach były liczne, czerwone strzałki na zeskoku pojawiały się na monitorach tak jak wszędzie indziej.

Wbijanie skoczni w zbocza gór Kaukazu jednak nie zawsze działa. Albo pomiary były cokolwiek niedokładne.

Skocznia średnia (HS 106 m) – kwalifikacje:


1. M. Hayboeck (Austria) 128,6 pkt (101 m);


2. A. Wank (Niemcy) 127,9 (102,5);


3. R. Shimizu (Japonia) 126,2 (101,5);


4. A. Fannemel (Norwegia) 124,6 (100);


5. M. Kot (Polska) 123,7 (98,5);


6. R. Koudelka (Czechy) 119,1 (99,5);


...

Korespondencja z Soczi

Trwa próba sił i nerwów, bo do konkursu na mniejszej skoczni już tylko niecała doba, wygląda na to, że polska czwórka wytrzymuje ją dobrze. Wszyscy zakwalifikowali się bez problemów, można było się cieszyć z piątego miejsca Macieja Kota, 13. Dawida Kubackiego i 22. Jana Ziobry. Kamil Stoch, który kwalifikować się nie musiał, jednak skoczył w sobotę dwa razy, za drugim poleciał równo 100 m, a to granica, którą tu się szanuje.

Pozostało 90% artykułu
Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
KAJAKARSTWO
Marta Walczykiewicz nie kończy kariery, ale chce także rządzić
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Otylia Jędrzejczak ponownie prezesem Polskiego Związku Pływackiego
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska