Dla szwedzkich kibiców, którzy z naddatkiem spełniają marzenia organizatorów i licznie przybywają na areny mistrzostw (kupili już ponad 200 tys. biletów), to może być najważniejszy dzień. Charlotte Kalla startuje w swej ulubionej konkurencji.
– To ważne, że na 10 km techniką łyżwową czuję się pewna swych sił. Mam wrażenie, że przede mną życiowa szansa na świetny bieg. Naprawdę chcę wycisnąć z siebie wszystkie siły, bo zdobyć medal tutaj, w Falun, znaczy dla mnie ogromnie dużo – zapewniała rodaków szwedzka biegaczka.
Podstawą lokalnego optymizmu i złotych nadziei widzów z żółto-niebieskimi flagami jest wynik biegu na 10 km stylem dowolnym pań sprzed kilkunastu dni w Oestersund. Wtedy Kalla wygrała z Bjoergen o ponad pół minuty, z Johaug prawie minutę – jak na klasę norweskich rywalek, bardzo dużo. Norweżki przegrały bieg Pucharu Świata na tym dystansie po raz pierwszy od 2010 roku.
– Gdy uchwycisz właściwy rytm, to czujesz jakbyś śmigała po wszystkich wzniesieniach na górskim rowerze. Oczywiście nie zawsze udaje się osiągnąć ten stan, to zależy od poziomu zmęczenia, ale jeśli będzie trasa jaką lubię, szybka i twarda, to jest szansa – mówiła najlepsza ze Szwedek, która ma już brąz w biegu łączonym na 15 km i presja zdobycia pierwszego medalu mistrzostw świata jest już za nią.
Mocne Norweżki (startuje piątka: oprócz Bjoergen, broniącej tytułu Johaug, biegną także Astrid Uhrenholdt Jacobsen, Heidi Weng i debiutantka Ragnhild Haga), nie są wedle Charlotte Kalli, jedynymi, które mogą liczyć się na trasie wokół ośrodka Lugnet.