Formuła 1: czas na Europę

Po trzech tygodniach przerwy F1 wraca do akcji. Piąta runda mistrzostw świata oznacza jednocześnie początek europejskiej części sezonu.

Aktualizacja: 08.05.2015 21:57 Publikacja: 08.05.2015 21:11

Nico Rosberg dobrze czuje się nie tylko za kierownicą. Wiceliderowi klasyfikacji udzieliła się atmos

Nico Rosberg dobrze czuje się nie tylko za kierownicą. Wiceliderowi klasyfikacji udzieliła się atmosfera Barcelony

Foto: AFP

Korespondencja z Barcelony

Przed zawodami pod Barceloną praktycznie każdy zespół tradycyjnie zapowiada poprawki w swoich samochodach. Projektanci mieli już wystarczająco dużo czasu, by na podstawie zimowych testów i pierwszych wyścigów wyłapać słabości swoich konstrukcji, porównać je z konkurencyjnymi samochodami i spróbować nadrobić straty, przygotowując nowe części. Wiadomo jednak, że skoro wszyscy pracują nad poprawą tempa, to w ostatecznym rozrachunku układ sił w stawce wcale nie musi się zmienić.

Na to liczył oczywiście zespół Mercedes, broniący mistrzowskich tytułów w obu klasyfikacjach - kierowców i konstruktorów. Wygląda na to, że inżynierowie tej ekipy dobrze odrobili pracę domową, bo Lewis Hamilton i Nico Rosberg podzielili się najlepszymi rezultatami w dwóch piątkowych treningach.

Optymizm w szeregach innych ekip został zduszony, bo co prawda sesje treningowe rządzą się swoimi prawami i często obraz zmienia się wraz z upływem wyścigowego weekendu, ale nikt poza Ferrari nie zdołał zbliżyć się na mniej niż sekundę do urzędujących mistrzów świata. Włoska ekipa pokładała ogromne nadzieje w szykowanych na Hiszpanię poprawkach. Samochody Sebastiana Vettela i Kimiego Raikkonena mają co prawda sporo widocznych gołym okiem zmian, jak węższe, stawiające mniejszy opór sekcje boczne i bardziej rozbudowane elementy aerodynamiczne, ale na razie nie przekłada się to na wyraźnie lepsze czasy okrążeń.

Vettel, który w tym sezonie jako jedyny przełamał dominację Lewisa Hamiltona i wygrał Grand Prix Malezji, liczył na poprawę tempa swojego samochodu. – Miejmy nadzieję, że dogonimy chłopaków z przodu, czyli Mercedesa. Jeśli okaże się, że tutaj wykonamy krok naprzód, to będzie to dobry znak przed kolejnymi wyścigami – mówił niemiecki kierowca.

Kierowcy Scuderii byli w treningach najbliżej duetu Mercedesa – Vettel zdołał nawet przedzielić Hamiltona i Rosberga w popołudniowej sesji – ale wszystko wskazuje na to, że karty nadal będą rozdawać mistrzowie świata. Przynajmniej w sobotnich kwalifikacjach, w których liczy się najlepszy czas jednego okrążenia. Z kolei na hiszpańskim torze ustawienie na starcie jest bardzo istotne: w 24 rozegranych dotychczas wyścigach na tym obiekcie aż 18 razy triumfował kierowca ruszający z pole position.

Fanatyczni kibice Ferrari oczywiście liczą na to, że ich ulubieńcy zdołają zagrozić „Srebrnym Strzałom", ale jeśli mamy emocjonować się walką o mistrzowski tytuł, to trzeba zacząć odrabiać straty do Hamiltona. Obrońca tytułu wygrał już trzy wyścigi i raz był drugi. Nawet jeśli opuści Barcelonę bez punktów, to i tak nikt nie zdoła pozbawić go fotela lidera przed kolejną rundą, rozgrywaną za dwa tygodnie na ulicach Monako.

Jeszcze większy ból głowy niż włoscy „tifosi" mają kibice z Hiszpanii. Szaleli ze szczęścia w 2006 i 2013 roku, kiedy ich ulubieniec Fernando Alonso wygrywał pod Barceloną, tańczyli z radości po jego triumfie w Grand Prix Europy 2012 na ulicach Walencji, ale tym razem musiałby zdarzyć się prawdziwy cud. McLaren i Honda wciąż pracują nad szybkością oraz niezawodnością samochodu i jak dotąd pierwsze punkty w sezonie 2015 cały czas były poza zasięgiem Alonso i Jensona Buttona.

Dwaj dawni mistrzowie świata, mający na koncie w sumie trzy tytuły i 47 wygranych wyścigów, błąkają się w ogonie stawki. Zespół cały czas poprawia osiągi i progres widać z wyścigu na wyścig, ale nie da się szybko nadrobić braku doświadczenia Hondy: Japończycy weszli ze swoim silnikiem w tym sezonie, a konkurencyjni producenci – Mercedes, Ferrari i Renault – mają już za sobą cały rok z nowymi, hybrydowymi jednostkami napędowymi. Nawet to nie gwarantuje powodzenia: o ile inżynierowie Ferrari skutecznie przepracowali zimę i zdaniem Nikiego Laudy odrobili wszystkie straty do Mercedesa, o tyle Renault zaliczyło dramatyczną wpadkę z tegoroczną specyfikacją jednostki napędowej. Daniel Ricciardo, który w zeszłym sezonie jako jedyny oprócz Hamiltona i Rosberga stawał na najwyższym stopniu podium, korzysta już z czwartego silnika spalinowego i wyczerpał tym samym limit na cały rok. Każda kolejna zmiana awaryjnej jednostki będzie oznaczała karne przesunięcie na polach startowych.

Początek europejskiej części sezonu oznacza także inaugurację dwóch serii towarzyszących Formule 1: Porsche Supercup oraz GP3. W tej pierwszej swój szósty sezon rozpoczęli Kuba Giermaziak oraz Robert Lukas. Giermaziak, urzędujący wicemistrz, uzyskał w treningu trzeci czas, a Lukas był piąty.

GP3 to zmagania jednomiejscowych samochodów z odkrytymi kołami, przedostatni szczebel drabinki wiodącej do Formuły 1. Mistrzostwo w tej serii zdobywali Esteban Gutierrez, Valtteri Bottas czy Daniił Kwiat, a w tym roku swoich sił próbuje w niej dwóch polskich kierowców. Artur Janosz w dwóch poprzednich sezonach ścigał się w Euroformula Open i w zeszłym roku zdobył wicemistrzowski tytuł w tej serii, natomiast Aleksander Bosak ma za sobą trzy lata doświadczeń w Formule Renault 2000. Przygodę z mocną, wyrównaną serią GP3 Polacy rozpoczęli od 20. i 21. czasu w piątkowym treningu. W sobotę czekają ich kwalifikacje i pierwszy wyścig, a w niedzielę rano drugi wyścig.

Transmisje wyścigów

Formuła 1 (niedziela, 14.00, Polsat Sport)

Porsche Supercup (niedziela, 11.40, Polsat Sport News)

GP3 (sobota, 21.15 - retransmisja, Eurosport 2; niedziela, 9.30, Eurosport)

Inne sporty
Finał Super Bowl. Zwycięzca bierze wszystko
Materiał Promocyjny
Koszty leczenia w przypadku urazów na stoku potrafią poważnie zaskoczyć
Inne sporty
Za bardzo lewicowy. Martin Fourcade wycofuje swoją kandydaturę
Inne sporty
Polskie kolarstwo. Nadzieja w kobietach i Stanisławie Aniołkowskim
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium