Drugi rok kariery profesjonalnej Adrian Meronk zaczął się w miniony weekend od startów w najlepszej lidze europejskiego golfa – European Tour, choć Polak na razie ma gwarancję startów od marca 2018 roku tylko w lidze nieco niższej – European Challenge Tour.
Polski golfista korzysta jednak z dodatkowych szans, jakie daje mu obecna kategoria profesjonalna i poleciał do Australii, by zagrać na polu RACV Royal Pines Resort nieopodal miasta Gold Coast w stanie Queensland w Australian PGA Championship, turnieju z pulą 1 mln euro (159 tys. dla mistrza), łączącego cykle rozgrywek w Australii i Europie.
Turniej, mimo nieco wakacyjnej pory w rozgrywkach golfowych, miał niezłą obsadę, wśród sław byli wielkoszlemowi zwycięzcy Sergio Garcia (zajął 24. miejsce) i Mike Weir (15.), także inni znani profesjonaliści: Marc Leishman (4.), Harold Varner III (6.), Adam Scott (92.) i Jonas Blixt (112.). Wygrał, po dwóch dołkach dogrywki, młody Australijczyk Cameron Smith, tegoroczny zwycięzca w PGA Tour.
Polak przeszedł „cut" czyli cięcie stawki 156 golfistów. W grupie 75 uczestników awansował do finałowych rund, zajął dzielone z dwoma rywalami 55. miejsce po wynikach 70, 71, 76 i 71 uderzeń (w sumie 288, czyli par), zarobił 3149 euro i zdobył 3795 punktów rankingowych do klasyfikacji European Tour – Road to Dubai.
Wynik w Australii daje mu 96. pozycję w tym rankingu na 109 graczy klasyfikowanych po dwóch turniejach nowego sezonu, ale już sama obecność w elicie tego sportu, to, jak na normy polskiego golfa, zauważalny sukces. W rankingu światowym golfistów zawodowych Meronk zajmuje od poniedziałku 478. miejsce., rok temu był 1578., 1100 pozycji wyżej – też robi wrażenie.