Na szczęście za plecami 26-letniego Holendra całkiem sporo się działo i kibice mogli emocjonować się różnymi wątkami – walką Ferrari z Mercedesem, odrodzeniem McLarena czy załamaniem formy Astona Martina, który na początku zmagań marzył o walce z Red Bullem.
Marzenia wiosną miał także Sergio Pérez, zespołowy kolega Verstappena, który wygrał dwie z pierwszych czterech rund i zapowiadał, że włączy się do walki o tytuł. Drugie z tych zwycięstw – w stolicy Azerbejdżanu – okazało się jednak brzemienne w skutkach. Lider Red Bulla zdradził po kilku miesiącach, że właśnie wtedy, jadąc na drugiej pozycji, eksperymentował z różnymi rzeczami za kierownicą i odkrył coś, co przydało mu się w kolejnych startach. Cokolwiek by to było – zarządzanie oponami, dobór ustawień w ramach dostępnych z kokpitu narzędzi – przyniosło piorunujące efekty, bo Verstappen wygrał kolejne dziesięć wyścigów z rzędu, bijąc jeden z rekordów F1.
Czytaj więcej
Powrotowi na ulice Las Vegas towarzyszyły oczekiwania podsycane przez samych właścicieli Formuły 1, którzy zainwestowali w niego ponad pół miliarda dolarów.
Lista tych osiągnięć wygląda zresztą imponująco: najwięcej zwycięstw w sezonie, najwięcej punktów na koncie, największa przewaga nad drugim kierowcą w klasyfikacji, ponad tysiąc okrążeń na prowadzeniu, procentowo najwięcej triumfów w sezonie – kombinację hymnów Holandii i Austrii odgrywano w 2023 roku aż 19 na 22 możliwe razy.
Red Bullowi nie przeszkadzały nawet przepisy ograniczające możliwości rozwojowe najlepszym zespołom. Od sezonu 2021 obowiązuje proporcjonalna skala ograniczeń – im wyższe miejsce w klasyfikacji konstruktorów, tym mniej czasu ma ekipa na pracę w tunelu aerodynamicznym i przy komputerowych symulacjach. Dodatkowo Red Bull przez prawie cały rok, do października, miał jeszcze bardziej zaostrzony limit – to była kara za przekroczenie dozwolonego budżetu w zeszłym sezonie. Jednak koncepcja ich samochodu była na tyle dobra, że nawet mimo niewielu wprowadzanych w trakcie sezonu poprawek nikt nie był w stanie im dorównać. Genialny projektant Adrian Newey może dopisać sobie kolejne pozycje do długiej listy sukcesów, odnoszonych przez lata nie tylko z Red Bullem, ale także z Williamsem czy McLarenem.