Od awansu Polki do finału i kiedy wiadomo było z kim się zmierzy o złoto, głos w sprawie tego pojedynku zabierają nie tylko komentatorzy sportowi, naukowcy, ale również polscy politycy. Sprawa Tajwanki Yu-Ting i Algierki Imane Khelif od początku turnieju olimpijskiego wywołuje dyskusje i nie tylko w Polsce.
Powodem jest sprawa płci obu zawodniczek. W ubiegłym roku zostały wykluczone z mistrzostw świata w New Dehli po badaniach, które miały wykazać, że są mężczyznami. Wyników nigdy nie ujawniono. Dziś wiele środowisk, powołują się na to zdarzenia, zarzuca Lin i Khelif, że są mężczyznami i wykorzystują w boksie swoją przewagę fizyczną.
Paryż 2024. Yu-Ting Lin wygrała jednogłośnie wszystkie trzy walki w Paryżu
Rywalka Szeremety w Paryżu stoczyła trzy walki. Wszystkie wygrała jednogłośnie. Po półfinałowym pojedynku z Tajwanką Esra Yildiz Kahraman z Turcji pokazała palcami znak X, czyli symbol żeńskich chromosomów. W pierwszej rundzie Włoszka Angela Carini poddała się po 49 sekundach walki z Khelif. Nie podała jej ręki.
Czytaj więcej
Julia Szeremeta pokonała wicemistrzynię olimpijską Nesthy Petecio i w sobotę powalczy o złoto z Yu Ting Lin, czyli Tajwanką, której obecność na igrzyskach budzi kontrowersje.
Zawodniczki wziął w obronę Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl). Przewodniczący Thomach Bach mówi o „politycznie inspirowanej wojnie kulturowej”, w której wszystkie nitki prowadzą do Rosji. Dyskusja toczy się w tle konfliktu między organizującym mistrzostwa świata Międzynarodową Federacją Bokserską (IBA) i turniej olimpijski MKOl. IBA ma poprzez swojego szefa Umara Kremlowa powiązania z Władimirem Putinem.