To wydarzenie może najważniejsze od lat. W erze czterech pasów (WBC, IBF, WBA, WBO) takiej walki pięściarskiej w wadze półśredniej jeszcze nie było. Trzy z nich należą do 33-letniego Spence’a Jr, a ten WBO – do dwa lata starszego Crawforda, który mistrzowskie tytuły zdobywał już w trzech kategoriach.
Najpierw został czempionem w wadze lekkiej, później zunifikował wszystkie pasy w superlekkiej, by szybko pójść jeszcze wyżej – do kategorii półśredniej – i już w pierwszym pojedynku odebrać Australijczykowi Jeffowi Hornowi tytuł mistrza organizacji WBO. Crawford do tej pory stoczył w tej wadze siedem walk. Wszystkie wygrał przed czasem. Ostatnią, w grudniu z Davidem Avanesyanem, skończył w szóstej rundzie.
Czytaj więcej
Polski boks poniósł porażkę. Są dwa brązowe medale igrzysk europejskich, ale nie ma kwalifikacji na igrzyska olimpijskie w Paryżu.
Jego bilans, czyli 39 zwycięstw i 30 nokautów, jest ostrzeżeniem dla Spence’a Jr. Crawford nie wybacza błędów i nie bez powodu uważany jest za najlepszego finishera we współczesnym boksie. Jeśli pojawi się szansa szybkiego skończenia walki, można być pewnym, że ją wykorzysta.
Problem w tym, że z tak mocnym i niebezpiecznym rywalem „Czarodziej z Omaha” jeszcze nie walczył. Spence Jr (28 wygranych, 22 nokauty) od sześciu lat jest mistrzem świata i należy do ścisłej elity (podobnie jak Crawford) bez podziału na kategorie.