Chyba jeszcze nigdy w rozmowie na korcie tuż po meczu i podczas konferencji prasowej Roger Federer tak często nie używał jednego zwrotu: miałem szczęście. W ogóle wydaje się, że nad Szwajcarem w Melbourne słońce nie zachodzi, w poprzednim meczu w super tie-breaku przegrywał z Johnem Millmanem 4:8 i przeżył.
Teraz w spotkaniu z Sandgrenem znów wrócił z zaświatów. W czwartym secie Amerykanin miał trzy meczbole, potem cztery w tie-breaku. Szczególnie zapewne mu żal ostatniej piłki meczowej, gdy przy własnym serwisie nie wykorzystał łatwego woleja mając wolny praktycznie cały kort.