Wielki tenis żywi się wieloletnią rywalizacją gwiazd i po 57. odcinku opowieści o meczach Rafaela Nadala i Novaka Djokovcia też jest coś dodania. To spotkanie gigantów tenisa na korcie centralnym Foro Italico miało przede wszystkim przygotować grunt pod ewentualny wielkoszlemowy finał w Paryżu i przygotowało, przekonując niedowiarków, że król kortów ziemnych wciąż jest tylko jeden.
Trzeba oddać Novakowi, że się starał. Zaczął mecz agresywnie, nawet prowadził w pierwszym secie 2:0. Gdy nie utrzymał tego prowadzenia i przegrał 5:7, potrafił zaraz wykorzystać chwilowy spadek intensywności odbić rywala i wygrać drugi set tak pewnie, że chyba niektórzy uwierzyli, że wygra mecz.
Nie wygrał, gdyż hiszpański mistrz szybko wrócił do poziomu z początku spotkania, potężnymi forhendami czyścił linie po stronie Serba i gdy objął prowadzenie 5:2 miał już piłkę meczową przy podaniu Djokovicia. Nie wykorzystał jej, ale kilka minut później dokończył zadanie przy własnym serwisie. Wynik końcowy: 7:5, 1:6, 6:3.
W finałowych chwilach walki lider rankingu światowego wydawał się już trochę znużony, może jednak czuł pracowitą sobotę, gdy, tak jak Iga Świątek wyrabiał podwójną normę, grając łącznie przez prawie pięć godzin ze Stefanosem Tsitsipasem i Lorenzo Sonego. Nadal pokonał Reilly'ego Opelkę w półtorej godziny.
Po zwycięstwie Hiszpana zaczęło się, rzecz jasna, wielkie liczenie, bo rywalizacja Rafaela i Novaka to także raj dla statystyków tenisa. Odnotowano zatem precyzyjnie, że było to 88. zwycięstwo Nadala w turniejach ATP (ma na razie czwarte miejsce w historii), 62. na kortach ziemnych, 36. w cyklu ATP Masters 1000 (dołączył ponownie do lidera tej klasyfikacji – Djokovicia). Hiszpan jest także jedynym tenisistą na świecie, który wygrał cztery turnieje co najmniej 10 razy – ułożył je zresztą w zgrabny ciąg: Roland Garros – 13, Barcelona – 12, Monte Carlo - 11, Rzym – 10. Przy okazji: obaj finaliści wspólnie wygrali już 15 z minionych 17 edycji turnieju na Foro Italico.