Droga do obrony tytułu w stolicy Szwecji na razie nie jest wyboista. Polka grała z Korytcewą tylko 50 minut, nie napotkała poważnego oporu. Nawet w pierwszym gemie, gdy przy własnym serwisie przegrywała 0-40, potrafiła zdobyć pierwszy punkt.

– Dobrze dziś grałam, chcę dotrzeć do finału, bo to oznacza solidne przygotowanie do startu w Pekinie – mówiła Polka.

Rywalki sprzyjają. W środę przegrała Agnes Szavay, nr 2 w turnieju. Węgierkę pokonała ubiegłoroczna finalistka, Rosjanka Wiera Duszewina.

Dziś Radwańska ma wolne. Czwartkowe mecze wyłonią pozostałe ćwierćfinalistki, wśród nich rywalkę tenisistki z Krakowa. Będzie nią Camille Pin (87. WTA) lub Johanna Larsson (203. WTA). Francuzka gra zawodowo w tenisa dziesięć lat i wciąż czeka na poważny sukces, Szwedka dostała w Sztokholmie dziką kartę i może się pochwalić, że zwyciężyła w tym roku w dwóch małych turniejach ITF.