Wynik 1:6, 2:6, 5:7 mówi prawdę. Serb nie musiał ciężko zapracować na awans do ćwierćfinału.
Mecz Polaka z trzecim tenisistą świata mógł wyglądać lepiej, ale w nocy Kubot dostał gorączki. Bóle stawów, gardła i biegunka nie dały mu spać. Mimo objawów infekcji wirusowej wyszedł jednak na kort, na lekach przeciwzapalnych i przeciwbólowych zagrał niezłego trzeciego seta oraz odbił kilka piłek tak, że nie tylko bili mu brawo polscy kibice na Hinsense Arena, ale pochwalił także rywal.
Z Djokoviciem Kubot walczył trzeci raz, nie znalazł sposobu na wygraną, lecz podsumowanie całego Australian Open musi wyjść na plus. Punkty zdobyte w Melbourne wyniosą Polaka w okolice 60. miejsca rankingu ATP. Nagrody finansowe (licząc z deblem, już powyżej 100 tys. dol. australijskich) pozwolą na spokojne myślenie o tegorocznych treningach i startach.
Tenis po polsku jeszcze z Melbourne nie zniknął. Poza meczem deblowym Kubota i Austriaka Olivera Maracha przeciw Chorwatowi Ivo Karloviciowi i Serbowi Dusanowi Vemiciowi (dziś w nocy, zwycięzcy awansowali do ćwierćfinału) do oglądania zostało kolejne spotkanie pary Agnieszka Radwańska – Maria Kirilenko.
Polka z Rosjanką zaskoczyły samie siebie. Są już w ćwierćfinale po zwycięstwie nad rozstawionymi z nr 3 Hiszpankami, mistrzyniami Masters – Nurią Llagosterą Vives i Marią Jose Martinez Sanchez. Grają również, choć na razie z umiarkowanymi sukcesami, juniorki i juniorzy.