Do Wielkiego Szlema w Paryżu blisko, ale nie można powiedzieć, że gra w stolicy Hiszpanii to tylko przygotowanie do startu na kortach Rolanda Garrosa. To turniej z cyklu Premier z pulą 4,5 mln dolarów, pierwsza dziesiątka świata z obowiązku zjawiła się w komplecie.
Otwarcie, wedle nowych reguł WTA, nastąpiło już w sobotę. Polka grała nazajutrz z rywalką, z którą ostatnio lubi startować w deblu i zwykle nie lubi walczyć przeciw niej w singlu. Tym razem Radwańska była lepsza od Rosjanki. Na korcie im. Manolo Santany (to dziś dyrektor turnieju) pokonała Kirilenko w niespełna 1,5 godziny.
Obie nie są przedstawicielkami tenisa siłowego, więc decydował spryt i szybkość. Agnieszka bez trudu zdobyła przewagę, serwis miała solidny, jeśli coś ją mogło martwić, to tylko to, że zmarnowała kilka szans na wcześniejszą wygraną. Mecz zakończyła jak nie ona – zwycięskim asem.
W drugiej rundzie zagra z Agnes Szavay (Węgry) lub Patty Schnyder (Szwajcaria), to spotkanie odbędzie się dziś, tak samo jak pierwszy mecz debla Radwańska – Kirilenko przeciw Rosjankom Wierze Duszewinej i Jekaterinie Makarowej.
Sensacją soboty była porażka Swietłany Kuzniecowej (nr 5) z Shahar Peer. W niedzielę najwięcej mówiono o odpadnięciu Marii Szarapowej, którą pokonała Lucie Safarova. W Hiszpanii wciąż chwali się Marię Jose Martinez Sanchez za wygraną w rzymskim finale z Jeleną Janković. Tak się składa, że Peer wyeliminowała Radwańską kilkanaście dni temu w Stuttgarcie, Safarova zwyciężyła ją w Rzymie, a Martinez Sanchez pokonała niedawno Polkę w Sopocie w Pucharze Federacji. Pewnie to przypadek, ale widać, że wygrana z Agnieszką oznacza udany ciąg dalszy.