Tenisiści nalegali na taką zmianę od wielu miesięcy. Mówili: chcemy grać krócej, brakuje czasu na regenerację, a jesienna gonitwa zmęczonych ludzi za punktami i dolarami, zwłaszcza po US Open, już tak bardzo kibiców nie bawi.
Zarząd ATP uznał ich argumenty: zimowa przerwa wydłuży się do siedmiu tygodni. Masters 2012 rozpocznie się 5 listopada, od razu po turnieju w hali Bercy. Tak znaleziono tenisistom jeden tydzień wakacji. Drugi znalazł się dzięki przesunięciu w kalendarzu kilku mniejszych imprez. Liczba turniejów się nie zmieni, będzie ich 62. Nadal dużo? ATP przypomina, że w 1994 roku było ich 86 i od tego czasu niemal co sezon liczba się zmniejszała.
Nowy kalendarz zapewne wymusi zmianę terminu finału Pucharu Davisa. Teraz jest to pierwszy tydzień grudnia, można przypuszczać, że przesunie się na połowę listopada, ale szef Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) Francesco Ricci Bitti nie chciał tego potwierdzić. – Nas problem długości kalendarza bezpośrednio nie dotyczy, analizujemy jednak nową sytuację – mówi.
Szef ITF od dawna odrzuca sugestie, że cały system rozgrywek daviscupowych wymaga przebudowy, tak by najlepsi tenisiści świata chcieli grać dla reprezentacji. W tym roku Rafael Nadal, Roger Federer i Andy Murray odmówili. Kalendarzowa rewolucja może skłoni władze ITF do zmiany stanowiska.
Nowe rozwiązanie skomplikuje życie organizatorom turniejów, zwłaszcza średnich i małych. Oznaczać będzie większą rywalizację o sławne nazwiska w drabinkach. Jeśli ich nie będzie, sponsorzy mogą odejść. Skończy się także dyskusja o tym, by zwiększyć odstępy między turniejami Wielkiego Szlema, zwłaszcza między Roland Garros i Wimbledonem. Władze ATP twierdzą, że korekta kalendarza poprawi zdrowie tenisistów i wydłuży ich kariery. Jak będzie naprawdę, zobaczymy. Doświadczenia ze skróconego już cyklu WTA Tour są mieszane: statystyki mówią o uśrednionej poprawie, praktyka turniejowa z końca roku pokazuje, że wiele tenisistek nadal narzeka na zdrowie. Część kontuzji wynika z pazerności tych zawodniczek, które w przerwie zimowej, a także w pełni sezonu, nie potrafią oprzeć się finansowemu urokowi meczów pokazowych.