Rz: Kiedy uwierzył pan, że zwycięstwo nad Monfilsem jest blisko?
Łukasz Kubot:
Ważny był dobry początek czwartego seta. Gem był długi, męczyłem się przy własnym serwisie, ale wygrałem i chwilę potem przełamałem serwis Francuza. Wtedy taktyka była już prosta: pilnować własnego podania, skracać wymiany, żeby Monfils nie odzyskał rytmu gry, i jak najwięcej atakować.
Chyba denerwował się pan w decydującym gemie?
W końcówce – bardzo. Jak każdy normalny człowiek w takiej sytuacji. Nie mam takiego wielkoszlemowego doświadczenia jak Monfils. Dobrze jednak, że nie zostałem za końcową linią, nie grałem na przebicie piłki. Cieszę się, że trenerzy potem mówili, iż zostawiłem serce na korcie.