Oglądanie pierwszego seta można było sobie darować. Barwnego tenisa było w nim mało, gdyż Kanepi z uporem posyłała piłki w siatkę i auty. Zadaniem Radwańskiej było tylko spokojnie przebijać.
Tenisistka z Estonii zaczęła w końcu nieco lepiej panować nad rakietą, ale nie na tyle, by radykalnie zmienić obraz spotkania. Gemy serwisowe drugiego seta wygrywała znacznie łatwiej, dołożyła też starań, by Polka nie czuła się pewnie przy swoim drugim serwisie. Prowadziła nawet 3:1.
Agnieszka jednak sprawnie odrobiła straty, prowadziła 5:4 i miała piłkę meczową. Dopiero gdy jej nie wykorzystała, zaczęły się główne atrakcje spotkania. Najpierw długi gem, który dał Kanepi wyrównanie. Potem przewaga Polki przy serwisie Estonki, prowadzenie 6:5 i własny serwis.
Ponowny remis i tie-break, w którym po prowadzeniu Radwańskiej 5:2 zobaczyć można było jeszcze piłkę setową dla jej rywalki i wreszcie wygrany meczbol tenisistki z Krakowa. Zdobyty także trochę ze strachu przed trzecim setem.
Półfinał z Wiktorią Azarenką będzie trudniejszy, bo Białorusinka to dziś nr 3 na świecie i punktów za darmo nie oddaje. Zagrają ósmy raz w cyklu WTA (wcześniej często walczyły w turniejach juniorskich, są z tego samego rocznika 1989), bilans: 5:2 dla Azarenki, która w czwartek wygrała z Marion Bartoli 7:5, 6:0.