Nie będzie polskiego półfinału w Rzymie. Wielki Federer wygrał z Polakiem. Z tej porażki Jerzy Janowicz może jednak wyciągnąć optymistyczny wniosek – nie jest daleko od swego wzoru z lat dziecięcych.
Czasem warto uważnie słuchać, co mówi Federer. Nie zapowiadał przed ćwierćfinałem rozbicia młodszego rywala, mówił z szacunkiem o umiejętnościach Janowicza, prezentował wyważone zdanie i skromny, ale poparty poczuciem własnej wartości optymizm. Jak powiedział tak grał – z pozycji doświadczonego mistrza, który jest pewien swoich umiejętności, ale wie, że musi grać bardzo dobrze, by pokonać ambitnego rywala. Walczyli równo od pierwszych piłek. Nic się nie zmieniło w grze Janowicza od czwartku. Wciąż prezentował swój tenis na tak, z młodzieńczą brawurą posyłał skróty i loby, atakował śmiało, serwował jak potrafi, czyli groźnie. Do stanu 4:4 trudno było wskazać lepszego. Swoboda odbić Federera czy fantazja Jerzyka? Rozstrzygnięcie padło jakby za szybko, po prostu te dwa błędy w niewłaściwej chwili to był wystarczający kapitał do wykorzystania przez wielkiego Szwajcara.
Drugi set Janowicz rozpoczął rewelacyjnie, od przełamania serwisu rywala. Gdy poparł swój wyczyn następnym zwycięskim gemem, a potem pewnie utrzymywał przewagę do stanu 5:3, można było sądzić, że będzie trzeci set. Kto patrzył uważnie ten jednak widział, że Janowicz coraz częściej chwyta się za prawy łokieć, że krzywi się po mocniejszych uderzeniach piłki. Może to nie ta kontuzja przeszkodziła, może to po prostu świadomość, że wygrywa się seta z niedościgłym mistrzem spowodowała, że Jerzyk popełnił dwa błędy serwisowe i powtórzyła się sytuacja z pierwszego seta – jak jest szansa, to Szwajcar jej nie marnuje. Wyrównał, w tie-breaku wygrał.
Żaden wstyd, czy smutek dla Janowicza. Ładny mecz, potwierdzenie talentu i wielkich możliwości, przyszłość czeka. W półfinale z Federerem zagra Benoit Paire, 36. tenisista świata. Rok starszy od Polaka, też raczej nowe odkrycie francuskiego tenisa. Wysoki, sprawny, głodny zwycięstw. Zobaczymy, czy znajdzie lepszy sposób na Szwajcara od tenisisty z Łodzi.
Jerzy Janowicz mimo porażki wyjedzie z Rzymu jako tenisowy milioner. W oficjalnych statystykach Polak miał przed turniejem 957 588 dolarów z premii na kortach. Nagroda za ćwierćfinał w Rzymie to 62 950 euro. Niezależnie od przelicznika, pierwszy milion dolarów w sumie jest. Co do rankingu, to 100 punktów (180 minus 80 zarobionych przed rokiem) wielkiego awansu nie da. Może uda się przeskoczyć na 23. miejsce na świecie przed Aleksandra Dołgopołowa.