Lodowate zwycięstwo

Urszula Radwańska jest w drugiej rundzie po zwycięstwie nad Venus Williams 7:6 (7-5), 6:7 (4-7), 6:4.

Publikacja: 27.05.2013 00:19

Urszula Radwańska

Urszula Radwańska

Foto: AFP

Kort centralny już od dawna był pusty, skończyły się tam wszystkie mecze, a one wciąż grały. Pojedynek Polki i Amerykanki trwał 3 godziny i 19 minut. Młodsza z sióstr Radwańskich mogła znacznie wcześniej uratować widzów przed hibernacją. W tie-breaku drugiego seta prowadziła 4:0, ale nie wygrała w nim już żadnej piłki. Po tym secie większość kibiców wyszła z kortu im. Suzanne Lenglen, bo na trybunach było lodowato.

W secie trzecim też nie poszło gładko, Urszula prowadziła 5:1 a do końca drżeliśmy o wynik, gdy Venus (rozstawiona z nr 30) wygrała trzy kolejne gemy i zrobiło się 5:4. Krakowianka zwyciężyła przy drugim meczbolu i w kolejnym meczu spotka się z Niemką Dinah Pfizenmaier (126 WTA), która awansowała do turnieju głównego po kwalifikacjach.

- Ten mecz zapamiętam, bo był długi i emocjonujący, sporo mnie kosztował. Korty ziemne nie są moją ulubioną nawierzchnią, choć zwycięstwa takie jak z Cibulkovą w Portugalii czy Ivanović w Rzymie dodają wiary. Czułam, że robi się ciemno, bo noszę szkła kontaktowe, ale nie chciałam, by mecz został przerwany. Przypominam sobie pierwsze spotkanie z Venus, podczas turnieju w Warszawie, miałam wówczas 15 lat i byłam bardzo zdenerwowana. Następnej rywalki nie znam, nigdy jej nie widziałam - powiedziała Urszula po meczu.

Venus Williams w ubiegłym roku przegrała w Paryżu z Agnieszką, teraz pokonała ją Urszula. Los zadecydował, że jeśli obie siostry Radwańskie wygrają dwa pierwsze mecze, w trzecim zagrają przeciwko sobie. A potem jedna z nich będzie mogła poprawić bilans spotkań również z Sereną (jest w tej samej połówce turniejowej drabinki).

W poniedziałek grają Agnieszka Radwańska z Shahar Peer z Izraela (o 11.00), Jerzy Janowicz (rozstawiony z nr 21) z Hiszpanem Albertem Ramosem (63 ATP) i Michał Przysiężny (133) z Rhyne'em Williamsem (121), którego pokonał w ostatniej rundzie kwalifikacji, a potem Amerykanin dostał się do turnieju głównego jako lucky loser.

Męskie pojedynki zaczną się późnym popołudniem. Oby po tym polskim dniu zostało wieczorem coś więcej niż satysfakcja z najliczniejszej w ostatnich latach obecności w turnieju głównym.

Korespondencja z Paryża

Kort centralny już od dawna był pusty, skończyły się tam wszystkie mecze, a one wciąż grały. Pojedynek Polki i Amerykanki trwał 3 godziny i 19 minut. Młodsza z sióstr Radwańskich mogła znacznie wcześniej uratować widzów przed hibernacją. W tie-breaku drugiego seta prowadziła 4:0, ale nie wygrała w nim już żadnej piłki. Po tym secie większość kibiców wyszła z kortu im. Suzanne Lenglen, bo na trybunach było lodowato.

Tenis
Coco Gauff wygrała Roland Garros. Nowe porządki w Paryżu
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek sprowadzona na ziemię. Będzie nowa królowa Paryża
Tenis
Roland Garros. Paryż w ekstazie, rewelacyjna Francuzka znów sprawiła sensację
Tenis
Iga Świątek w półfinale Roland Garros. Złapała wiatr w żagle
Tenis
Roland Garros. Jak Elina Switolina, kolejna rywalka Igi Świątek, pomaga walczącej Ukrainie