Czterech spokojnych to Rafael Nadal, Novak Djoković, David Ferrer i Juan Martin Del Potro. Andy Murray ze względu na operację pleców wypadł z rozważań, choć już dawno zasłużył na awans. Następny w kolejce, Tomas Berdych, jest prawie spokojny, bo tylko wyjątkowo niekorzystny zbieg okoliczności mógłby go pozbawić awansu i gry w Londynie – Czech ma sporą przewagę 650 punktów rankingowych nad liderem grupy pościgowej.
Dopiero w tej grupie jest naprawdę spory tłok: Stanislas Wawrinka ma 3150 pkt, Roger Federer 3145 (spadł o jedno miejsce), Jo-Wilfried Tsonga 3010, Richard Gasquet 2960 i Milos Raonic 2770. W tej piątce jest niemal na pewno trójka, która zapewni sobie udział w turnieju Barclays ATP World Tour Finals, bo strata 505 punktów kolejnego w klasyfikacji Tommy’ego Haasa wydaje się za duża, Niemiec w dodatku narzekał ostatnio na zdrowie.
Trzy tygodnie w turniejowym młynie wystarczy, by kolejność wyścigu najbardziej zainteresowanych startem w Masters radykalnie przewrócić. Każdy z nich planuje co najmniej dwa starty przed finałem (ci z końca kolejki, co nie dziwi – trzy). W tym tygodniu, gdy do wyboru są same turnieje z serii ATP World Tour 250 (co oznacza, że zwycięzca zarabia 250 pkt do rankingu), do pracy zgłosiło się trzech: półfinalista z Szanghaju Tsonga gra w Wiedniu, Gasquet po raz pierwszy w karierze pojawi się w moskiewskim Pucharze Kremla, Raonic pojechał do Sztokholmu. Gra tam także wracający po kontuzji Jerzy Janowicz, który na występ w Masters jeszcze nie ma szans, ale za rok, kto wie.
Reszta czeka na kolejny tydzień, gdy w dwóch turniejach w Walencji i Bazylei nagrodą dla zwycięzcy będzie 500 pkt. Zdecydowanie bardziej interesujący wydaje się turniej w Szwajcarii, bo oprócz dwóch spokojnych (Nadal i Del Potro) będzie tam aż pięciu, którzy walczą o bilet do Londynu: Berdych, Federer, Wawrinka, Gasquet i Raonic. Do Hiszpanii nie wybrał się żaden.
Sezon kończy się turniejem z serii ATP Masters 1000 w hali Bercy (od 28 października), na który zgłosili się wszyscy, którzy liczą na start nad Tamizą. Przez najbliższe trzy tygodnie napięcie będzie zatem wciąż rosło. Na najbardziej ciekawe pytanie – czy Federer może po raz pierwszy od 2001 roku nie zagrać w Masters – odpowiedź poznać możemy dopiero w ostatnich dniach października.