Stepanek to dziś nr 42 na świecie, bywało lepiej, ale rutyny i sprytu ma naprawdę wiele. Pokonał Murraya, choć w pierwszym secie musiał bronić ośmiu piłek setowych, choć ma 35 lat na karku i zdrowie nieco nadszarpnięte tenisem.
Szkot bronił tytułu na kortach Queen's Club, pierwszy mecz wygrał, drugi go zawstydził, bo wszystko działo się na oczach nowej trenerki Amelie Mauresmo, no i przerwał ładną passę 19 zwycięstw na kortach trawiastych – przed czwartkiem ostatni raz uległ Rogerowi Federerowi w finale Wimbledonu 2012.
– Wezmę teraz parę dni wolnego, muszę odpocząć, w niedzielę wrócę do gry, zagram w meczu charytatywnym "Rally for Bally" (będzie w nim także uczestniczyła Agnieszka Radwańska, impreza poświęcona jest pamięci zmarłej niedawno Eleny Baltachy), i tego samego dnia wieczorem zaczynam porządny trening – zapowiedział mistrz Wimbledonu 2013.
Cztery dni po sukcesie w Paryżu mistrz Roland Garros 2014 przegrał z Dustinem Brownem (85. ATP), Niemcem z Jamajki, którego osiągnięcia tenisowe naprawdę nie muszą budzić respektu. – Przegrałem, bo rywal grał lepiej. Mówiłem już wcześniej, że przejście z kortów ziemnych na trawę jest trudne, zwłaszcza, gdy jesteś zmęczony i nie czujesz się najlepiej. Ale starałem się – tłumaczył się Hiszpan.
Rzeczywiście na trawie nie grał długo, w zeszłym roku odpadł w Wimbledonie już w pierwszej rundzie. Kibice chyba mu wybaczą, może tylko ci, którzy lubią statystyki będą kręcić nosem – Rafael Nadal miał wygrać mecz nr 700 w karierze.