Amerykanie nazywają te dwa wielkie wiosenne turnieje March Madness – marcowe szaleństwo. Nawet jeśli w tym określeniu jest trochę przesady, to fakty są bezsporne: marcowy test z wytrzymałości na pustyni w Kaliforni i wysepce na Florydzie przeszli celująco tylko nieliczni – siedmiu panów i dwie panie.
Pierwszy był Jim Courier w 1991 roku. Te dwa sukcesy stały się dla Amerykanina potężną katapultą w rankingu ATP – awansował z 23. na 2. miejsce na świecie w końcu roku. Rok później takim samym bohaterem marca został Michael Chang.
W 1994 roku jedyny raz zaliczył to osiągnięcie Pete Sampras, w tym samym roku po raz pierwszy w Indian Wells i Miami wygrała też Steffi Graf, by powtórzyć to osiągnięcie dwa lata później.
Następnym bohaterem marcowego szaleństwa był Marcelo Rios (1998), jemu ten sukces dał wtedy rankingowy nr 1 na świecie, stracony przez Chilijczyka po sześciu tygodniach. Listę chwały w 2001 roku powiększył Andre Agassi, w 2005 roku Kim Clijsters (jako druga i na razie ostatnia kobieta), wyczyn był tym większy, że Belgijka wracała do gry po kolejnej kontuzji z rankingowej pozycji nr 133.
Wtedy też był czas największych wiosennych zwycięstw Rogera Federera, pierwszy dublet zaliczył obok Kim w 2005 roku, drugi dwanaście miesięcy później. Ostatnim, który zdołał dołączyć do tej galerii legend był w 2011 roku Novak Djoković.