Reklama

Kto wytrzyma marcowe szaleństwo?

Wygrana w tym samym roku w Indian Wells i Miami to wyzwanie, któremu dało radę tylko dziewięć osób. Nie ma bardziej prestiżowego dubletu w tenisowym kalendarzu. Szansę wciąż mają Simona Halep i Novak Djoković

Publikacja: 31.03.2015 15:06

Kto wytrzyma marcowe szaleństwo?

Foto: AFP

Amerykanie nazywają te dwa wielkie wiosenne turnieje March Madness – marcowe szaleństwo. Nawet jeśli w tym określeniu jest trochę przesady, to fakty są bezsporne: marcowy test z wytrzymałości na pustyni w Kaliforni i wysepce na Florydzie przeszli celująco tylko nieliczni – siedmiu panów i dwie panie.

Pierwszy był Jim Courier w 1991 roku. Te dwa sukcesy stały się dla Amerykanina potężną katapultą w rankingu ATP – awansował z 23. na 2. miejsce na świecie w końcu roku. Rok później takim samym bohaterem marca został Michael Chang.

W 1994 roku jedyny raz zaliczył to osiągnięcie Pete Sampras, w tym samym roku po raz pierwszy w Indian Wells i Miami wygrała też Steffi Graf, by powtórzyć to osiągnięcie dwa lata później.

Następnym bohaterem marcowego szaleństwa był Marcelo Rios (1998), jemu ten sukces dał wtedy rankingowy nr 1 na świecie, stracony przez Chilijczyka po sześciu tygodniach. Listę chwały w 2001 roku powiększył Andre Agassi, w 2005 roku Kim Clijsters (jako druga i na razie ostatnia kobieta), wyczyn był tym większy, że Belgijka wracała do gry po kolejnej kontuzji z rankingowej pozycji nr 133.

Wtedy też był czas największych wiosennych zwycięstw Rogera Federera, pierwszy dublet zaliczył obok Kim w 2005 roku, drugi dwanaście miesięcy później. Ostatnim, który zdołał dołączyć do tej galerii legend był w 2011 roku Novak Djoković.

Reklama
Reklama

W tym roku znów ma szansę, w Indian Wells zwyciężył bardzo pewnie, w Miami też gra dobrze. Drabinka dała mu w 1/8 finału mecz z Aleksandrem Dołgopołowem, potem zapewne będzie musiał walczyć z Davidem Ferrerem, następnie w półfinale z Keim Nishikorim lub Milosem Raonicem. Powtórka kalifornijskiego finału z Andym Murray'em też jest dość prawdopodobna. Taki zestaw rywali zagwarantowałby Serbowi wyjątkowo rzetelne świadectwo wytrwałości.

W przypadku Simony Halep ewentualny sukces w Miami byłby na pewno osiągnięciem niezwykłym. Rumunka w Indian Wells zdobyła 11 tytuł WTA Tour, największy w karierze, w Wielkim Szlemie osiągnęła finał Roland Garros 2014 i półfinał Wimbledonu w tym samym roku.

Pójść w marcu 2015 roku śladami Graf i Clijsters, i to już w wieku 23 lat – na razie wydaje się trudne, ale kto wie. Drabinka ćwierćfinałów jest ustalona, Rumunka zagra w środę ze Sloane Stephens, ta przeszkoda nie wydaje się za trudna. Jednak w półfinale może być zderzenie z nr 1 – Sereną Williams, która bojkotując przez kilkanaście lat starty w Indian Wells pozbawiała się możliwości zdobycia prestiżowej pary pucharów.

Po Serenie każda rywalka wydaje się słabsza, więc czy to będzie Karolina Pliskova, Andrea Petkovic, Venus Williams lub Carla Suarez Navarro – Halep ma wielką szansę wygrać i wtedy zaszaleć, ale już w kwietniu.

Tenis
Iga Świątek żegna się z turniejem w Montrealu. Sensacja w czwartej rundzie
Tenis
Montreal. Iga Świątek kontynuuje zwycięski marsz, mecz z Naomi Osaką coraz bliżej
Tenis
Udany powrót Igi Świątek po Wimbledonie. Zwycięstwo i pewny awans w Montrealu
Tenis
Tomasz Wiktorowski. Odnosił sukcesy z Igą Świątek, teraz ma pracować z Naomi Osaką
Tenis
Iga Świątek za oceanem. Ruszają przygotowania do US Open
Reklama
Reklama