Rzym już zdobyty, Paryż czeka

Novak Djoković pokonał w Rzymie Rogera Federera. Coraz trudniej wierzyć w powrót formy Rafaela Nadala

Publikacja: 17.05.2015 19:47

Novak Djoković

Foto: AFP

Turniej zakończył się takim meczem, jakiego oczekiwała znaczna część publiczności: w niedzielne popołudnie wyszli na kort Novak Djoković i Roger Federer. Zagrali 39. raz (trzeci w tym roku) i stworzyli widowisko prawie na miarę swych legend.

Prawie, bo po doskonałym pierwszym secie wygranym 6:4 przez Serba, w drugim lider rankingu jeszcze się poprawił, ale jego rywal – nie. Na tym poziomie prowadzenie 3:0 to za dużo, by liczyć na nagły zwrot akcji. 6:4, 6:3 wygrał zatem Djoković, dołożył kolejną cegiełkę do pomnika swej chwały i ma pełne prawo myśleć, że skoro Rzym zdobyty, to i Paryż czeka – a więc wygra Roland Garros.

Duma Federera znów trochę cierpi, bo w czwartym finale w Rzymie przegrywa czwarty raz. Szwajcar jeszcze ma przewagę 20-19 w bilansie meczów z Serbem, ale Djoković wyprzedził go w liczbie zwycięstw w turniejach Masters 1000:24-23.

Wbrew niepokojącym sygnałom z soboty nie doszło w finale męskim do wypadku na mocno sfatygowanym korcie centralnym. Taki urok turnieju w Rzymie, że otoczenie piękne, pogoda zwykle doskonała, tylko szczegóły czasem drażnią. W półfinałach na dziury w nawierzchni narzekali i Federer, i Djoković (Serb znacznie ostrzej stawiał sprawę – mówił o niebezpieczeństwie poważnej kontuzji, skręceniu kostki podczas poślizgu). Bardziej złośliwe media, zwłaszcza brytyjskie, napisały że „Kort Centralny przypominał tor do wyścigów rydwanów w Koloseum sprzed 2000 lat".

Dyrektor turnieju był zbyt zajęty, by oficjalnie odpowiadać na krytykę, nawet z ust najlepszego tenisisty świata. Ludzie znający realia ATP Tour nie byli zaskoczeni, rzymska impreza od lat ma nie najlepszą opinię, choć Włosi chętnie powtarzają, że to najważniejszy, po Roland Garros, turniej na kortach ziemnych.

Tradycja jest rzeczywiście po ich stronie, w Rzymie impreza gości od 1935 roku, w tym roku do szczególnych wydarzeń związanych z turniejem dodano wizytę włoskiego tenisa u papieża Franciszka. Na audiencji w Watykanie zjawiło się około 7000 osób związanych z tą grą, z prezesem federacji Angelo Binaghim oraz ambasadorami włoskiego tenisa Leą Pericoli i Nicolą Pietrangelim na czele. Na włoskie sukcesy tenisowe ta wizyta wpływu nie miała, Fabio Fognini, Flavia Pennetta i inni na Foro Italico nie wygrali wiele.

Kibice tenisa zastanawiają się przede wszystkim, czy możliwe jest, by zagubiony Rafael Nadal odzyskał panowanie na kortach Rolanda Garrosa. Dziś wydaje się, że nie odzyska, ale Serb zaapelował, by w Paryżu nie rozstawiono Hiszpana z numerem rankingowym (7.), tylko ze względu na wielką przeszłość – w pierwszej czwórce.

Odkryciem turnieju kobiecego była Carla Suarez Navarro, która w rzymskim finale już przymierzała się do pokonania Marii Szarapowej w dwóch setach, ale szansy nie wykorzystała i przegrała w trzech. Nikt Hiszpanki za to nie zgani – w ciągu paru miesięcy z tenisistki solidnej wyrosła na groźną rywalkę dla każdej gwiazdy, nie tylko Agnieszki Radwańskiej.

W Rzymie pokonała nr 6, 4 i 2 światowego tenisa – Eugenie Bouchard, Petrę Kvitovą i Simonę Halep, na Rosjankę zabrakło w trzecim secie sił – 32 stopnie Celsjusza podczas 2,5-godzinnej pracy na korcie też miały znaczenie. Może Carla nie ma gwiazdorskiej postawy i wybitnych zdolności, ale jej pracowitość, dobre rzemiosło plus twardy charakter i przepiękny jednoręczny bekhend to dużo. Od poniedziałku dzielna Hiszpanka będzie numerem 8 na świecie – przyda się bardzo w Paryżu, by przed ćwierćfinałem uniknąć spotkania z najlepszymi.

Szarapowa wygrała w Rzymie trzeci raz (w cyklu WTA po raz 35.), znów jest drugą rakietą świata, to też dla niej dobra wiadomość – na pewno nie zagra na kortach Rolanda Garrosa z Sereną Williams przed finałem.

W najbliższym tygodniu w programach WTA i ATP Tour są nieduże turnieje poprzedzające Wielki Szlem w Paryżu (panie grają w Norymberdze i Strasbourgu, panowie w Genewie i Nicei), ale na kortach im. Rolanda Garrosa przy alei Gordona Bennetta będzie już duży ruch – startują kwalifikacje.

Losowanie drabinek w poniedziałek, gry zaczną się od wtorku. Do kwalifikacji zgłosili się Urszula Radwańska, Paula Kania i Michał Przysiężny. Nie zagra Łukasz Kubot, choć już trenuje, ale zdrowia na turniej singlowy nie ma – wystartuje tylko w deblu. Piątą na liście oczekujących na start w kwalifikacjach jest Katarzyna Piter.

W głównych turniejach singlowych Roland Garros zagrają Agnieszka Radwańska, Magda Linette i Jerzy Janowicz. W deblu, poza Kubotem – Klaudia Jans-Ignacik, Alicja Rosolska, Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg. Emocje paryskiego turnieju głównego zaczynają się 24 maja, łatwo zapamiętać – w wyborczą niedzielę.

Rzym. Turniej ATP Masters 1000 (3,289 mln euro). 1/2 finału: N. Djoković (Serbia, 1) – D. Ferrer (Hiszpania, 7) 6:4, 6:4; R. Federer (Szwajcaria, 2) – S. Wawrinka (Szwajcaria, 8) 6:4, 6:2. Finał: Djoković – Federer 6:4, 6:3.

Turniej WTA Premier (2,428 mln dol.). 1/2 finału: C. Suarez Navarro (Hiszpania, 10) – S. Halep (Rumunia, 2) 2:6, 6:3, 7:5; M. Szarapowa (Rosja, 3) – D. Gawriłowa (Rosja) 7:5, 6:3. Finał: Szarapowa – Suarez Navarro 4:6, 7:5, 6:1.

Tenis
Iga Świątek broni tytułu w Madrycie. Już na początku szansa na rewanż
Tenis
Porsche nie dla Igi Świątek. Jelena Ostapenko nadal koszmarem Polki
Tenis
Przepełniony kalendarz, brak czasu na życie prywatne, nocne kontrole. Tenis potrzebuje reform
Tenis
WTA w Stuttgarcie. Iga Świątek schodzi na ziemię
Tenis
Billie Jean King Cup. Polki bez awansu