Mirosław Żukowski z Paryża
Po wyeliminowaniu wszystkich polskich singlistów, patrzymy w Paryżu już tylko na deble. W niedzielę robiliśmy to w przerwach między deszczem, bo francuskie meteo jeszcze raz okazało się niezawodne: miało lać i lało przez większość dnia, a dach nad kortem centralnym jest dopiero w planach.
Łukasz Kubot i jego francuski partner Jeremy Chardy grali rano na korcie nr 1 z najlepszym deblem ostatnich lat - parą amerykańskich bliźniaków Bob Bryan - Mike Bryan. Chardy znakomicie spisuje się także w singlu, jest jednym z pięciu Francuzów w 1/8 finału, w sobotę pokonał Belga Davida Goffina i jego kolejnym rywalem będzie Andy Murray.
Kubot i Chardy przegrali 4:6, 5:7 choć mieli swoje szanse, w drugim secie prowadzili 4:1, ale wtedy niestety dwa razy swoje podanie oddał Polak. „Zdaję sobie sprawę, że to Jeremy był siłą napędową naszego debla, bo ja jeszcze nie jestem w formie. Gdyby miał innego partnera, to w obecnej formie, mógłby osiągnąć jeszcze lepszy wynik. Znakomicie serwuje i pomaga sobie świetnym forhendem. Ale jeśli ktoś przed turniejem zaproponowałby mi trzecią rundę debla, wziąłbym ten wynik bez wahania. W Wimbledonie zagram w deblu z Maksem Mirnym, ale przedtem ważny będzie każdy mecz, każda wygrana piłka, bo wracam po ciężkiej kontuzji i operacji kostki” - mówił 33- letni Kubot.