Rywal z Mołdawii wydawał się do pokonania, nie tylko dlatego, że start w Paryżu zdobył po przegranych kwalifikacjach jako „lucky loser". Radu Albot (90. ATP) choć nie jest gigantem tenisa zawodowego, miał jednak argumenty, by wybiegać zwycięstwo nad Polakiem (33. ATP). Walczył, starał się, nie załamała go porażka w drugim secie w tie-breaku, gdy prowadził już 4-0.
Hubert Hurkacz zakończy zatem ten trudny rok tenisowy bez błysku. Bilans spotkań ma dodatni (15-13), na koncie trochę ponad 700 tys. dolarów brutto więcej (premia z Paryża: 22,275 tys. euro), to nie są małe osiągnięcia, lecz pamięć o kilku ważnych meczach, które najlepszy polski tenisista zdecydowanie mógł wygrać (również ten w hali Bercy), też pozostanie.
W Palais Omnisports de Paris-Bercy (od lipca tego roku hala nazywa się oficjalnie AccorArena) została mu jeszcze gra deblowa z Kanadyjczykiem Felixem Augerem-Aliassimem. Albot zagra zaś w środę z Andriejem Rublowem, ósmą rakietą świata.
Pierwszego dnia paryskiego turnieju najwyżej rozstawionych nie oglądano. Wyjaśniło się jednak, że rywalem Rafaela Nadala w II rundzie (pierwszą ma wolną) będzie Feliciano Lopez i to z nim być może wygra mecz nr 1000 w ATP Tour. Dotychczasowy bilans kariery wielkiego Hiszpana: 999-201.