Szkoda, że Polka nie wygrała pierwszego turnieju WTA (pierwszy finał osiągnęła trzy lata temu w 's-Hertogenbosch, wtedy uległa Nadii Pietrowej), ale gratulacje pannie Urszuli się należą. Turniej w Stambule nie był z tych największych, lista pokonanych przez Polkę (Jelena Janković, Bojana Jovanovski, Cwetana Pironkova i Magdalena Rybarikova) wygląda jednak dobrze, widać, że nie był to sukces malowany.
Pozostaje czekać na ciąg dalszy w USA, wreszcie z optymizmem. Sygnały, że załamująca się z powodu kontuzji kariera Urszuli Radwańskiej jednak nie gaśnie, były widoczne od początku tego sezonu. Dwa ćwierćfinały (w Auckland i Monterrey), twarda walka w kwalifikacjach wielu turniejów, widoczna poprawa stylu gry, wreszcie dwie rundy w Wimbledonie (też po trzech wygranych spotkaniach eliminacyjnych) – to wszystko wyglądało znacznie lepiej niż poprzednie serie porażek.