Wimbledon był dotąd dla Igi jak Święty Graal. Tylko tam w Wielkim Szlemie nie dotarła wcześniej do półfinału, choć w 2018 roku na londyńskiej trawie wygrała przecież rywalizację juniorek.
Zwiastunem tego, że wreszcie również po Wimbledonie może mieć powody do zadowolenia, był już finał w Bad Homburg. Polka mówiła wówczas, że turniej w Niemczech pokazał, iż jest dla niej nadzieja na trawie.
Iga Świątek – Ludmiła Samsonowa. Odroczona egzekucja
Przez Wimbledon Iga idzie jak huragan. I choć w ćwierćfinale trafiła na przeciwniczkę, która wcześniej nie straciła w Londynie nawet seta, to szybko wybiła jej z głowy marzenia o awansie.
Pierwszy set wyrównany był tylko do stanu 2:2, potem oglądaliśmy koncert w wykonaniu Świątek. Polka bezlitośnie wykorzystywała błędy Samsonowej, wygrała cztery gemy z rzędu i mogła spokojnie przygotowywać się do drugiego seta.