Coco Gauff wygrała Roland Garros. Nowe porządki w Paryżu

Coco Gauff mistrzynią Roland Garros. Amerykanka pokonała 6:7 (5-7), 6:2, 6:4 Arynę Sabalenkę, która była zła na wiatr oraz na siebie i przyznała: - Iga Świątek wygrałaby ten mecz.

Publikacja: 07.06.2025 23:11

Coco Gauff

Coco Gauff

Foto: REUTERS/Lisi Niesner

Korespondencja z Paryża

Po raz pierwszy od 2013 roku i zwycięstwa Sereny Williams nad Marią Szarapową o tytuł zagrały liderka i wiceliderka rankingu. Obie były głodne. Sabalenka nigdy nie była tutaj w finale, Gauff zaś - choć już jako 10-latka grała na mączce w akademii Patricka Mouratoglou - w 2022, 2023 i 2024 roku odbijała się od muru zwanego Igą Świątek. „Guardian” pokusił się nawet o tezę, że gdyby urodziła się kilka lat wcześniej, to ona byłaby dziś trzykrotną mistrzynią Roland Garros.

22-latka kompleks Polki wyleczyła niedawno, wygrała z nią trzy ostatnie mecze. Teraz nasza tenisistka była po drugiej stronie turniejowej drabinki. Wyeliminowała ją w półfinale Sabalenka po - jak mówili podczas konferencji prasowej jej trenerzy Anton Dubrow i Jason Stacy - może swoim najlepszym w karierze występie na mączce. Niewykluczone, że finał był najgorszy.

Obie zaczynały sezon na mączce z innych miejsc pasa startowego. Sabalenka miała za sobą finały w Melbourne i Indian Wells oraz tytuły w Brisbane i Miami. Szczytem dla Gauff był ćwierćfinał Australian Open, do Madrytu leciała jako dwunasta zawodniczka rankingu sezonu. Tam dopiero w finale uległa Sabalence. Grała też później o tytuł w Rzymie, gdzie lepsza była Paolini. Roland Garros zaczynała więc już jako jedna z trzech-czterech kandydatek do tytułu.

Przeminęło z wiatrem. Aryna Sabalenka zagrała najgorszy finał w życiu

Początek meczu zwiastował egzekucję. Sabalenka potrzebowała kilkunastu minut, żeby dwukrotnie przełamać Gauff, ale zabawa dopiero się zaczynała. Organizatorzy nie zamknęli dachu, więc tenisistkom mocno przeszkadzał wiatr. Wybijał z rytmu zwłaszcza Sabalenkę. Wygrała zarówno seta po tie-breaku (7-5) jak i licytację na niewymuszone błędy (32:16).

Gauff w finale Roland Garros grała po raz drugi, ale w ciągu tych trzech lat zmieniło się w niej wiele. - Miałam wtedy wrażenie, że porażka to koniec świata, ale kolejnego dnia znów wzeszło słońce. Spacerowałam wtedy po Paryżu i nikt nie wiedział, że przegrałam, nikogo to nie obchodziło. Niewielu mnie poznawało. Zdałam sobie sprawę, że niezależnie od tego, jak istotny jest jakiś moment w naszym życiu, to w wielkim schemacie rzeczy niewiele znaczy - mówiła.

Dziś trudniej byłoby jej przejść Polami Elizejskimi niezauważoną. Jest mistrzynią wielkoszlemową i jedną z najlepiej zarabiających tenisistek świata, wizerunkiem Gauff i Sabalenki Amazon reklamował turniej we Francji. Faworytką finału, mimo wychowania na mączce, nie była. Cierpliwym, metodycznym tenisem z czasem zaczęła jednak kruszyć mur.

To było starcie gorącego serca i chłodnej głowy, w którym szala z czasem zaczęła przechylać się na korzyść tej, która umiała utrzymać nerwy na wodzy. Gauff była spokojna, utrzymywała piłkę w grze, dawała rywalce okazje do błędów. Sabalenka przeciwniczki miała dwie: Gauff i samą siebie. Drugi i trzeci set trwały tyle, ile pierwszy. Białorusinka zdobyła sześć gemów. Obu zawodniczkom podczas dekoracji, gdy organizatorzy zamykali już dach przed finałem deblistów, łamał się głos.

- To był mój najgorszy finał w życiu. Warunki były fatalne, a wiatr - szalony. Próbowałam je rozgryźć, ale najwyraźniej to nie był mój dzień. Miałam wrażenie, jakby ktoś stał gdzieś na górze i się ze mnie śmiał. Staram się być miła, ale mogłabym przeklinać, bo trudno inaczej wyjaśnić to, co się wydarzyło - mówi. - Świątek wygrałaby ten mecz.

- Warunki były naprawdę trudne. To nie był dzień na wielki tenis i nie znam zbyt wielu ludzi, którzy zagraliby taki - twierdzi Amerykanka. - Kiedy grano amerykański hymn, miałam w głowie wspomnienie tego, jakie wrażenie zrobiło na mnie, gdy kilka lat wcześniej słyszałam ten polski. Chciałam dać ludziom w moim kraju coś, aby mogli się uśmiechać - dodaje. Gauff po meczu jako pierwszego wyściskała reżysera Spike’a Lee choć, jak przyznaje, nigdy wcześniej go nie spotkała.

Panowie wieczorową porą, sędziowie na tapecie

Jeszcze przed finałem w katakumbach Philippe-Chatrier krążyła Lois Boisson, czyli inna z bohaterek Roland Garros. Debiutantkę dopiero w półfinale zatrzymała Gauff. - Jestem bardzo rozczarowana, bo chciałam zajść dalej - mówiła po meczu, przed którym o wspólną rozgrzewkę poprosił ją sam Jannik Sinner. Francuzka awansowała o 296 miejsc w rankingu WTA, na 65. pozycję, i złoży wniosek o dziką kartę na Wimbledon, choć na trawie nigdy w życiu nie grała.

22-latka miała zadebiutować w Roland Garros rok wcześniej, ale zerwała więzadła krzyżowe w lewym kolanie. Na początku sezonu, gdy uruchomiła zbiórkę, szukając środków na kontynuowanie kariery, zgromadziła 100 euro. Złożyły się na nią trzy osoby. Teraz zarobiła 690 tys. euro. Liczba jej obserwujących na Instagramie wzrosła z 6 tys. do 260 tys. osób.

Ten turniej dla córki zawodowego koszykarza też był dramatyczny, skoro tydzień przed półfinałem - w meczu z Elisą Jacquemot - odezwał się ból w kolanie. Potrzebowała przerwy medycznej, pomagali jej fizjoterapeuci. Umie sobie jednak radzić takim z bólem. Kilka lat wcześniej przez problemy z ramieniem musiała przeprogramować swój forehand. Dziś ma na nim tatuaż z hasłem: „resilience”, czyli „odporność”.

22-latkę docenili we Francji wszyscy poza organizatorami Roland Garros, którzy - jak ujawnił „The Athletic” - odrzucili propozycję Amazona, aby spotkanie ćwierćfinałowe Boisson z Jessicą Pegulą odbyło się w sesji wieczornej. To był drugi turniej z rzędu, gdy w prime time grali wyłącznie panowie. Od momentu wprowadzenia sesji wieczornej mecze pań trafiły tam tylko trzykrotnie.

Czytaj więcej

Roland Garros. Iga Świątek sprowadzona na ziemię. Będzie nowa królowa Paryża

Temat budził emocje, podobnie jak opór Francuzów wobec wprowadzenia elektronicznego sędziowania, a liniowym zdarzały się błędy. Roland Garros w sporze konserwatystów z progresistami jest jednym z ostatnich bastionów oporu. To nie tylko kwestia pieniędzy, ale też tradycji i - jak pisze „Le Figaro” - systemu, gdzie setki sędziów w niedzielne poranki prowadzą mecze amatorów, marząc, aby kiedyś być jednym z 350 wolontariuszy na Roland Garros.

Polacy bez tarczy, ale ze srebrną tacą

Boisson była największą sensacją turnieju singlistek, który w gruncie rzeczy przebiegał zgodnie z planem. Wygrywały faworytki, w ćwierćfinałach zagrało sześć z ośmiu najwyżej rozstawionych zawodniczek. Gauff umocni się na drugim miejscu w rankingu WTA. Świątek spadnie na siódmą pozycję, ale wkrótce powinna się poprawić, bo w tym roku broni jeszcze tylko 960 punktów.

Czytaj więcej

Roland Garros. Paryż w ekstazie, rewelacyjna Francuzka znów sprawiła sensację

Polacy może nie wrócili z Roland Garros z tarczą, skoro czterokrotna mistrzyni nie obroniła tytułu, a Magdalena Fręch, Magda Linette i Hubert Hurkacz wygrali w sumie jeden mecz, ale za to - ze srebrną tacą. Zdobył ją w deblu juniorów Alan Ważny, grając z Finem Oskarim Paldaniusem. - To duże osiągnięcie, które daje pewność siebie - mówi 18-letni rzeszowianin. Najtrudniejsze tenisowe wyzwanie, czyli przejście z wieku juniora do seniora, jednak dopiero przed nim.

Korespondencja z Paryża

Po raz pierwszy od 2013 roku i zwycięstwa Sereny Williams nad Marią Szarapową o tytuł zagrały liderka i wiceliderka rankingu. Obie były głodne. Sabalenka nigdy nie była tutaj w finale, Gauff zaś - choć już jako 10-latka grała na mączce w akademii Patricka Mouratoglou - w 2022, 2023 i 2024 roku odbijała się od muru zwanego Igą Świątek. „Guardian” pokusił się nawet o tezę, że gdyby urodziła się kilka lat wcześniej, to ona byłaby dziś trzykrotną mistrzynią Roland Garros.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek sprowadzona na ziemię. Będzie nowa królowa Paryża
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Tenis
Roland Garros. Paryż w ekstazie, rewelacyjna Francuzka znów sprawiła sensację
Tenis
Iga Świątek w półfinale Roland Garros. Złapała wiatr w żagle
Tenis
Roland Garros. Jak Elina Switolina, kolejna rywalka Igi Świątek, pomaga walczącej Ukrainie
Tenis
Roland Garros. Iga Świątek pokonała Jelenę Rybakinę. Wielki powrót królowej Paryża