Korespondencja z Paryża
Paryż po słonecznych dniach przykryły chmury, więc organizatorzy zasunęli dach. Zmieniły się punkty odniesienia, temperatura spadła, a wilgotność powietrza – wzrosła. Tym razem, w przeciwieństwie do wtorkowych ćwierćfinałów, tenisistki nie musiały za to zmagać się z wiatrem i wirującymi drobinami ceglanej mączki. Polka i Białorusinka stworzyły w takich okolicznościach półfinał, który długo wymykał się logice. Obie tenisistki potrzebowały czasu, żeby wyostrzyć zmysły i dostroić się do okoliczności.
Sabalenka, która w pierwszych pięciu meczach turnieju przegrała tylko sześć gemów serwisowych, przeciwko Świątek wyrównała ten wynik już na początku drugiego seta. Obie tenisistki miały problem ze skutecznością podania, zwłaszcza drugiego. Królewskim zagraniem okazał się return, ton większości wymian nadawała odbierająca serwis. Mecz - początkowo rwany - z czasem nabrał barw.
Roland Garros. Iga Świątek zagrała z Aryną Sabalenką w wersji 2.0
Sabalenka po raz pierwszy przyleciała do Paryża w roli faworytki, jak przystało na zawodniczkę, która od 41 tygodni jest liderką rankingu WTA. Białorusinka wygrała w tym roku 34 z 40 meczów, sześć z ośmiu turniejów kończyła na finale. Zdobyła trzy tytuły (Brisbane, Miami, Madryt), a Świątek - żadnego. 27-latka pokonała w ciągu kilkunastu miesięcy drogę od tenisistki rozchwianej do - jak napisała „L’Equipe” - „terminatora”. Kiedyś nerwowa i niestabilna, odnalazła w sobie instynkt kilera.
Uporządkowała życie na korcie i poza nim. Jest dziś w związku z brazylijskim biznesmenem, właścicielem Oakberry Georgiosem Frangulisem. Rozkwit ich relacji zbiegł się z przeprogramowaniem tenisa, które zaordynowali podopiecznej Anton Dubrow oraz Jason Stacy. Przekonali ją przede wszystkim, aby sztab wzmocnił specjalista od biomechaniki Gavin MacMillan, który pracował z futbolistami i Mannym Pacquiao.
Dzięki niemu Sabalenka poprawiła podanie (jeszcze w 2022 roku popełniała osiem podwójnych błędów na mecz), który znów jest groźną bronią w jej arsenale. Białorusinka doszlifowała atuty oraz rozszerzyła repertuar, uzupełniając brutalną siłę forehandu o elementy bardziej subtelne. Jest dziś wśród kobiet jedną z liderek drop-shotów, niektórzy zestawiają ją wręcz z Carlosem Alcarazem. Atutem Sabalenki 2.0 są także stalowe nerwy, które kiedyś były jak postronki. Umie odwracać mecze i korzystać z planu B.