Australian Open. Iga Świątek przegrała z Madison Keys bitwę o Melbourne

Iga Świątek przegrała z Madison Keys 7:5,1:6, 6:7(8) i kończy Australian Open na półfinale. To był mecz nerwów, w którym nasza tenisistka długo miała dwie rywalki: Amerykankę oraz samą siebie.

Publikacja: 23.01.2025 14:16

Iga Świątek

Iga Świątek

Foto: REUTERS/Kim Kyung-Hoon

Polka na Rod Laver Arena wyglądała w tym roku tak, jak zazwyczaj na paryskim Philippe-Chatrier. Można było odnieść wrażenie, że po raz pierwszy Świątek w Melbourne poczuła się jak w domu. Nasza tenisistka w pierwszych pięciu meczach turnieju – raz wystąpiła na John Cain Arena, czyli trzeciej co do wielkości arenie tenisowego kompleksu – oddała rywalkom tylko 14 gemów. Dopiero teraz na jej nowe terytorium wkroczył intruz. Keys jako pierwsza wytrąciła 23-latkę ze strefy komfortu.

Świątek w dwóch premierowych gemach serwisowych zdobyła dwa punkty. Musiała wyregulować celownik. Przestawić zwrotnicę, wjechać na właściwe tory. To nie było łatwe, bo po drugiej stronie była tenisistka nastawiona na totalną ofensywę. Keys mocno serwowała – należy do niej rekord tegorocznego Australian Open wśród kobiet (193 km/h) – i agresywnie atakowała drugie podanie Polki.

To był mecz nerwów. Nasza tenisistka prowadziła 4:2, ale Amerykanka wyrównała na 5:5. Obie czerpały z drugiego podania przeciwniczki (Keys w pierwszym secie zagrywała je z 27-procentową, a Świątek – z 36-procentową skutecznością) i właśnie ten element przeważył losy seta, gdy wiceliderka rankingu „ukradła” dwa decydujące punkty. Amerykanka po przegranej partii błyskawicznie się jednak otrząsnęła. Nie złożyła broni, to był dopiero początek bitwy na wyniszczenie.

Australian Open. Madison Keys chciała być jak Venus Williams, ale tenis przestał ją bawić

Keys ma 29 lat i w tourze oglądamy jej mecze od ponad dekady, ale wciąż goni cel, który miała postawić sobie jako 12-latka, kiedy zaczynała treningi w akademii Chris Evert. Oznajmiła wówczas, że chce jeszcze przed osiemnastką wygrać turniej Wielkiego Szlema. Założeń wciąż nie zrealizowała, choć półfinał ze Świątek był dla niej już siódmym w karierze.

Wszystko zaczęło się od tego, że Madison albo Maddy jako 4-latka zobaczyła, jak rodzice – prawnicy z zawodu, choć tata z zamiłowania jest także koszykarzem – oglądają w sypialni finał Wimbledonu. Oznajmiła wtedy, że chce nosić taką sukienkę, jak Venus Williams, i to marzenie zaprowadziło ją na kort. Do tej pory zagrała o wielkoszlemowy tytuł raz, w US Open (2017), ale lepsza była wówczas Sloane Stephens, czyli przyjaciółka, z którą wszyscy od najmłodszych lat ją porównywali.

Czytaj więcej

Australian Open. Aryna Sabalenka w wersji 2.0. Zagrała heavy metal i rozbiła przyjaciółkę

Nie miała lekko, dorastając w czasach, gdy Amerykanie szukali nowych sióstr Williams. Pierwszy mecz w tourze zagrała jako 14-latka, minęły trzy sezony i była już w czołowej "setce” rankingu WTA. Właściwie przez całe życie miała numerek przy nazwisku. Odnosiła sukcesy, była w światowej czołówce, ale wciąż pozostawała głodna, liczyła na więcej. Presja – wewnętrzna i zewnętrzna – sprawiła, że tenis przestał ją bawić.

Australian Open. Madison Keys i Bjorn Fratangelo, czyli związek, który zbudował półfinalistkę turnieju Wielkiego Szlema

Trzy lata temu mówiła „New York Timesowi” o „olbrzymim ciężarze, który czuje na klatce piersiowej”. – Nie mogłam dobrze spać. Byłam tak skupiona, towarzyszyła mi taka obsesja, że nie umiałam się niczym cieszyć – opowiadała. Musiała się nauczyć, że niczego tak naprawdę nie musi, lecz może, a w tenisie istotniejszy od wyniku jest sposób jego osiągnięcia, bo tylko z takim podejściem można rzemiosło doskonalić. Człowiekiem, który ją do tego przekonał, był Bjorn Fratangelo.

Zaczęli się spotykać, gdy zamieszkali w tym samym apartamentowcu na Florydzie – ona na czwartym piętrze, on na pierwszym. To nie była łatwa relacja, bo tenis jest życiem w drodze, a oni podobno najlepiej odpoczywają, „nudząc się wspólnie w domu”. Wszystko zakończyło się ślubem w listopadzie ubiegłego roku. Półtora roku wcześniej, najpierw na próbę, Fratangelo został jej trenerem. To on wmawiał Keys, że nie może być pasywna, bo to w jej przypadku granie wbrew sobie.

Czytaj więcej

Emma Navarro. Córka miliardera wybrała tenis i idzie własną drogą

– Widziałam, jak z czasem i biegiem kariery mój tenis się zmienia, staje się ostrożniejszy. To nie zaprowadziło mnie daleko, więc od pewnego czasu pracujemy z teamem, abym podejmowała więcej ryzyka, była agresywniejsza już od początku meczu – wyjaśnia dziś Keys. To daje efekt, podobnie jak zmiana naciągu oraz rakiety z Wilsona na Yonexa, na którą zdecydowała się przed sezonem. Wygrała turniej w Adelajdzie, a teraz walczyła o drugi w karierze wielkoszlemowy finał.

Australian Open. Iga Świątek i Madison Keys na najwyższych obrotach. Walka o finał tenisistek na fali

Półfinał był rywalizacją zawodniczek, które odkrywały ostatnio swój tenis na nowo. Świątek w poprzednim sezonie, pełnym doświadczeń formujących – walczyła bez skutku o wymarzone olimpijskie złoto, była zawieszona za pozytywny wynik kontroli antydopingowej, zmieniła szkoleniowca – przeżyła kilka żyć. To ją chyba wzmocniło. Podobnie jak pakiet jeszcze małych, ale już odświeżających zmian, które w ciągu tych kilkunastu tygodni pracy zaordynował Wim Fissette.

Obie były rozpędzone. Keys wcześniej w Australian Open pokonała przecież Danielle Collins, Jelenę Rybakinę oraz Elinę Switolinę, a w Adelajdzie ograła Jessicę Pegulę. Miała więc podstawy do wiary, że mimo przegranego seta nie wszystko stracone. Wcisnęła reset i na drugą partię wyszła odmieniona. Świątek, która nie zdobyła w tym secie ani jednego punktu po swoim drugim serwisie, mogła po raz pierwszy od czterech lat i meczu w Eastbourne z Darią Kasatkiną przegrać seta 0:6, ale ostatecznie zdobyła jednego gema.

Czytaj więcej

Jakim szefem jest Iga Świątek? Nowy trener Wim Fissette opowiada o kulisach współpracy

Charakterystyczna dla Polki, kilkuminutowa przerwa, a mecz się wyrównał. Akcjom na poziomie wielkoszlemowego półfinału towarzyszyły momenty chaosu, gdy gdy mnożyły się błędy, zupełnie jakby grająca w tym turnieju zimnokrwisty tenis Świątek dostosowała się do energetycznego stylu Keys. Obserwując nerwy Polki, trudno było uciec od wrażenie, że ma tego dnia dwie rywalki: Amerykankę oraz samą siebie.

Świątek była bliżej, bo przełamała Keys na 6:5, ale kolejnego gema oddała, kończąc go podwójnym błędem serwisowym. Minęła północ, kiedy panie zaczęły tie-breaka. Doświadczona Amerykanka w tej grze emocji i nerwów odnalazła się lepiej. Wygrała 10:8 i po raz pierwszy zagra w Australian Open o tytuł. Polce pozostał niedosyt i trochę łez, które widzieliśmy, gdy schodziła tunelem do szatni, bo choć występem w półfinale wyrównała swój najlepszy wynik w Melbourne, to z pewnością miała apetyt na więcej.

Keys w tym czasie napisała na obiektywie kamery: „O mój Boże”, jakby nie docierało jeszcze do niej, że wreszcie może spełnić marzenie 12-letniej Maddy z Rock Island. Teraz – w sobotę o 9.30 czasu polskiego – zmierzy się w walce o tytuł z Aryną Sabalenką, która w półfinale pokonała Paulę Badosę 6:4, 6:2.


Polka na Rod Laver Arena wyglądała w tym roku tak, jak zazwyczaj na paryskim Philippe-Chatrier. Można było odnieść wrażenie, że po raz pierwszy Świątek w Melbourne poczuła się jak w domu. Nasza tenisistka w pierwszych pięciu meczach turnieju – raz wystąpiła na John Cain Arena, czyli trzeciej co do wielkości arenie tenisowego kompleksu – oddała rywalkom tylko 14 gemów. Dopiero teraz na jej nowe terytorium wkroczył intruz. Keys jako pierwsza wytrąciła 23-latkę ze strefy komfortu.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Australian Open. Aryna Sabalenka w wersji 2.0. Zagrała heavy metal i rozbiła przyjaciółkę
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Tenis
Amerykański bombardier z rozbrajającym uśmiechem. Kim jest Ben Shelton?
Tenis
Burza po meczu Igi Świątek w Australian Open. Co się wydarzyło i kto popełnił błąd?
Tenis
Iga Świątek w półfinale Australian Open! Zagrała z Emmą Navarro największe hity
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Tenis
Emma Navarro. Córka miliardera wybrała tenis i idzie własną drogą
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego