Jej tenis ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Cechuje go rzadka dziś na tym poziomie różnorodność. Są skróty, slajsy, loby, dokładnie przemyślane i zaplanowane akcje. Już kiedy grała w młodzieżowych turniejach porównywano ją, ze względu na styl gry i wykorzystywanie techniki zamiast fizyczności, z Agnieszką Radwańską. Ogrywała wtedy faworyzowane rówieśniczki i starsze zawodniczki, w tym Igę Świątek. Dziś niektórzy twierdzą przypomina swoją grą i repertuarem tenisowych kombinacji, Ashleigh Barty.
23-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej jest jednak daleko od pozycji, którą zajmowała wybitna Australijka, czy najlepsza Polka przed erą Igi Świątek. Zajmuje dziś 126. miejsce w WTA, najwyższe w karierze. W nocy z soboty na niedzielę zagra po raz pierwszy w Australian Open, a drugi raz w Wielkim Szlemie po Wimbledonie 2022. Jak widać niepospolity talent, wyjątkowy zmysł do gry nie zawsze gwarantują w tenisie pierwszą setkę rankingu, pozycję pozwalającej na regularny start w turniejach najwyższej rangi.
Jak Maja Chwalińska znalazła sposób na to, aby odnaleźć się w tenisie?
Czasami takie niepospolite umiejętności nabywa się z konieczności. Chwalińska nigdy nie imponowała warunkami fizycznymi. Była niższa i drobniejsza od rówieśniczek. Kochała sport i choć zaczynała od karate to tenis szybko stał się jej miłością. Pierwsze turnieje grała przecież wtedy kiedy na światowych kortach brylowała Agnieszka Radwańska.
Czytaj więcej
W niedzielę rusza Australian Open. W turnieju singlowym zagra aż sześcioro Polaków. W rolach głównych jak zwykle, choć w tym roku z innych powodów, wystąpią Iga Świątek i Hubert Hurkacz.
Po kilku zajęciach sportowe zdolności, doskonałą koordynację, czucie piłki dostrzegł podczas naboru do grup tenisowych w Centrum Sportu i Rekreacji w Dąbrowie Górniczej, Paweł Kałuża. Widział, że Maja miała w sobie „to coś”.