Maja Chwalińska – tenisistka inna niż wszystkie

Maja Chwalińska zachwyca swoją grą, może nadszedł czas na wyniki. Po przejściu eliminacji Australian Open rówieśniczka Igi Światek w niedzielę nad ranem czasu polskiego wystąpi w drugim wielkoszlemowym turnieju w karierze.

Publikacja: 10.01.2025 22:43

Maja Chwalińska

Maja Chwalińska

Foto: PAP/Marcin Cholewiński

Jej tenis ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Cechuje go rzadka dziś na tym poziomie różnorodność. Są skróty, slajsy, loby,  dokładnie przemyślane i zaplanowane akcje. Już kiedy grała w młodzieżowych turniejach porównywano ją, ze względu na styl gry i wykorzystywanie techniki zamiast fizyczności, z Agnieszką Radwańską. Ogrywała wtedy faworyzowane rówieśniczki i starsze zawodniczki, w tym Igę Świątek. Dziś niektórzy twierdzą przypomina swoją grą i repertuarem tenisowych kombinacji, Ashleigh Barty.

 23-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej jest jednak daleko od pozycji, którą zajmowała wybitna Australijka, czy najlepsza Polka przed erą Igi Świątek. Zajmuje dziś 126. miejsce w WTA, najwyższe w karierze. W nocy z soboty na niedzielę zagra po raz pierwszy w Australian Open, a drugi raz w Wielkim Szlemie po Wimbledonie 2022. Jak widać niepospolity talent, wyjątkowy zmysł do gry nie zawsze gwarantują w tenisie pierwszą setkę rankingu, pozycję pozwalającej na regularny start w turniejach najwyższej rangi.

Jak Maja Chwalińska znalazła sposób na to, aby odnaleźć się w tenisie?

Czasami takie niepospolite umiejętności nabywa się z konieczności. Chwalińska nigdy nie imponowała warunkami fizycznymi. Była niższa i drobniejsza od rówieśniczek. Kochała sport i choć zaczynała od karate to tenis szybko stał się jej miłością. Pierwsze turnieje grała przecież wtedy kiedy na światowych kortach brylowała Agnieszka Radwańska.

Czytaj więcej

Rusza Australian Open. Miłe początki w Melbourne

Po kilku zajęciach sportowe zdolności, doskonałą koordynację, czucie piłki dostrzegł podczas naboru do grup tenisowych w Centrum Sportu i Rekreacji w Dąbrowie Górniczej, Paweł Kałuża. Widział, że Maja miała w sobie „to coś”.

Wrażliwe na sportowy talent czułe oko trenera to nie wszystko. Paweł Kałuża miał doskonałe podejście do pracy z dziećmi i młodzieżą, świetny warsztat, pomysł na to jak z tak niepozornej zawodniczki wychować zawodniczkę WTA. Stąd pojawiły się skróty, slajsy, loby zagrania które pozwalały zniwelować przewagę fizyczną przeciwniczek. Chwalińska wspomina, że to trener kazał jej wykonywać ćwiczenia, które pozwoliły rozwijać jej różnorodność na korcie. W sporcie nic nie rodzi się przypadkiem.

Wielkie sukcesy w drużynie z Igą Świątek

W młodzieżowych kategoriach wiekowych sukcesów było bez liku, w Polsce i zagranicą. W reprezentacji przez trzy lata tworzyła wraz ze Świątek, Stefanią Rogozińską-Dzik medalowy zespół. Największym i znamiennym sukcesem było zwycięstwo w 2016 roku w Budapeszcie Junior Fed Cup, w turnieju uważanym za nieoficjalne drużynowe mistrzostwo świata. Poprzednio tytuł ten zdobyły w 2005 roku Agnieszka i Urszula Radwańska oraz Maksymiliana Wandel. W parze ze Świątek dotarły w 2017 roku do finału debla w Australian Open.

Chwalińska, tak jak wcześniej trafiła na właściwego trenera, tak szybko szczęśliwie uzyskała pomoc finansową bez której w tenisie nie ma co marzyć o rozwoju. Do Beskidzkiego Klubu Tenisowego Advantage Bielsko-Biała ściągnął ją Piotr Szczypka. Nadal reprezentuje barwy tego klubu. Prezes BKT pełni funkcję menedżera tenisistki

Z inspiracji zawodowego opiekuna cztery lata temu rozstała się z Pawłem Kałużą. Zastąpił go czeski trener Jaroslav Machovsky, były szkoleniowiec m.in. Radka Stepanka.

Demony Mai Chwalińskiej

Początki współpracy były trudne. Chwalińska zapłaciła wysoką cenę za debiut w zawodowym tourze, w którym gra się szybciej i mocniej. Trzeba trenować intensywniej. Jeżeli są wyniki na miarę oczekiwań łatwiej przyjąć takie zasady. Ale kiedy ich brak?

Maja wygrywała mniejsze turnieje, pięła się w rankingu, ale wyraźnych postępów nie było widać. Wielkie Szlemy kończyła w eliminacjach. Nie wytrzymywało kolano. Jedna, druga operacja aż w końcu pojawiły się nie tylko łzy, ale i zniechęcenie. W czerwcu 2021 roku zawiesiła karierę. Podała też oficjalny powód – depresja.

Po wielu miesiącach, jak sama powiedziała, „poradziła sobie z demonami”. Wróciła do gry. Awansowała do drugiej setki rankingu, w Wimbledonie dwa lata temu - tym bez punktów z powodu bojkotu rosyjskich i białoruskich zawodników - przeszła pierwszą rundę.

Maja Chwalińska – Jule Niemeier w pierwszej rundzie Australian Open

Później znów był marazm, urazy, wyraźny przełom nastąpił w drugiej połowie ubiegłego roku, który zakończyła zwycięstwem w turnieju WTA 125 w brazylijskim Florianopolis. Pokonała m.in. Egipcjankę Mayar Sherif, nadzieję Francuzów Leolię Jeanjean. Po turnieju awansowała na 126. pozycję w rankingu.

Czytaj więcej

Kamil Majchrzak: Ja musiałem zaczynać od zera

W eliminacjach Australian Open prezentowała się lepiej z każdym dniem. W pierwszym spotkaniu jednak omal nie wyleciała za burtę. Z młodszą o trzy lata Czeszką Dominiką Salkovą broniła dwóch meczboli. Dramatyczny tie-break trzeciego seta wygrała 12:10. Pojedynek trwał trzy godziny 20 minut. Trzy sety grała też z Belgijką Marie Benoit, w finale kwalifikacji nadspodziewanie łatwo (6:3, 6:4) pokonała wciąż niespełniony talent czeskiego tenisa, Brendę Fruhvirtovą.

Przed nią debiut w Australian Open. Nad ranem w niedzielę zmierzy się z Jule Niemeier, mocno grającą Niemką z Dortmundu, ćwierćfinalistką Wimbledonu 2022. Chwalińska nieraz udowodniła, że posiada własne atuty, dzięki którym ogrywa takie zawodniczki. Często powtarza, że to dobrze być „zawodniczką inną niż pozostałe”. I niech tak zostanie.

Jej tenis ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Cechuje go rzadka dziś na tym poziomie różnorodność. Są skróty, slajsy, loby,  dokładnie przemyślane i zaplanowane akcje. Już kiedy grała w młodzieżowych turniejach porównywano ją, ze względu na styl gry i wykorzystywanie techniki zamiast fizyczności, z Agnieszką Radwańską. Ogrywała wtedy faworyzowane rówieśniczki i starsze zawodniczki, w tym Igę Świątek. Dziś niektórzy twierdzą przypomina swoją grą i repertuarem tenisowych kombinacji, Ashleigh Barty.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Rusza Australian Open. Miłe początki w Melbourne
Tenis
Australian Open. Iga Świątek obiecująco. Trudny los Huberta Hurkacza
Tenis
Prowokator Nick Kyrgios. Jannik Sinner i Iga Świątek wzięci na cel
TENIS
Djoković mógł się poczuć w Melbourne jak podczłowiek. "Mam w sobie ślady traumy"
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Tenis
W niedzielę zaczyna się Australian Open. Tenisiści nabierają sił