Jej tenis ogląda się z przyjemnością, bo cechuje go rzadka dziś na tym poziomie różnorodność. Są skróty, slajsy, loby oraz dokładnie przemyślane i zaplanowane akcje. Już kiedy Chwalińska grała w młodzieżowych turniejach, porównywano ją - ze względu na styl oraz wykorzystywanie techniki zamiast fizyczności – z Agnieszką Radwańską. Ogrywała wtedy faworyzowane rówieśniczki i starsze zawodniczki, w tym Świątek. Dziś niektórzy twierdzą, że przypomina Ashleigh Barty.
23-letniej tenisistce wciąż oczywiście daleko do tenisowych szczytów, choć 126. miejsce, jakie zajmuje w rankingu WTA, jest jej najwyższym w karierze.
Czytaj więcej
Aryna Sabalenka w 71 minut pokonała Sloane Stephens i jeszcze przed zejściem z kortu dała się namówić na taniec. Takich powodów do radości nie miała Maja Chwalińska, którą zatrzymał deszcz.
Tegoroczny Australian Open – jej mecz pierwszej rundy z Niemką Jule Niemeier organizatorzy przełożyli z niedzieli na poniedziałkowy poranek czasu polskiego – to dla niej drugi wielkoszlemowy występ, po Wimbledonie w 2022 roku. Niepospolity talent oraz wyjątkowy zmysł do gry najwyraźniej nie zawsze gwarantują w tenisie pierwszą setkę rankingu. Trzeba jednak pamiętać, że Chwalińska miała w karierze nie tylko szczęście, także przeszkody, które musiała pokonać po drodze.
Jak Maja Chwalińska znalazła sposób na to, aby odnaleźć się w tenisie?
Czasami takie niepospolite umiejętności, jakimi dysponuje, nabywa się z konieczności. Chwalińska nigdy zaś nie imponowała warunkami fizycznymi.