To był pierwszy mecz Świątek od 5 września. Wtedy przegrała 2:6, 4:6 z Jessicą Pegulą w ćwierćfinale US Open. Miała dużo czasu, aby odpocząć, na nowo przemyśleć to, co się działo ostatnio z jej tenisem. A nie działo się dobrze. Były niespodziewane porażki, rozczarowania, widoczny regres.
Wybrała radykalne rozwiązanie – zmieniła trenera. Tomasza Wiktorowskiego zastąpił Wim Fissette. Belg odbył z 23-letnią zawodniczką kilka treningów, a w Rijadzie zasiadł po raz pierwszy w loży polskiej zawodniczki. Do tej pory śledził jej grę z boksów rywalek, w tym Naomi Osaki, która omal nie sprawiła wielkiej sensacji i nie pokonała ówczesnej liderki rankingu w drugiej rundzie tegorocznego Rolanda Garrosa. Ale to zupełnie inna perspektywa.
WTA Finals. O co gra Iga Świątek w Rijadzie?
Ten turniej to dla obu stron, Świątek i Fissette'a z jednej strony poligon doświadczalny, poznanie się w nowych okolicznościach, podczas startu, ale z drugiej wyzwanie nie tylko mentalne i sportowe. W Rijadzie brązowa medalistka olimpijska z Paryża gra o punkty, o odzyskanie pozycji liderki, ale także o duże pieniądze, które zaoferowali Saudyjczycy. Za zwycięstwo w meczu tenisistka dostaje 350 tysięcy dol., za triumf w WTA Finals – w przypadku pięciu wygranych – 5,15 mln dol.
Czytaj więcej
Dziś w Rijadzie pierwsze mecze WTA Finals. Na początek do gry wkracza liderka rankingu Aryna Sabalenka. Iga Świątek wyjdzie na kort w niedzielę. Chce wrócić na pozycję liderki rankingu.
Każdy z tych czynników ma znaczenie. Mógł wpłynąć paraliżująco bądź mobilizująco. Zmiana trenera w kobiecym tenisie przynosi – w krótkiej perspektywie – różne skutki. Coco Gauff rozstała się z Bradem Gilbertem, wzięła Matta Daly'ego i od razu wygrała Pekin Open. Jelena Rybakina, która jak Świątek miała długą przerwę, zwolniła Stefana Vukova, nawiązała współpracę z Goranem Ivaniseviciem i w swoim pierwszym meczu w WTA Finals poległa z Jasmine Paolini.