Mecz Hurkacza z Michelsenem odbył się na korcie numer dwa i widzowie mogli się przekonać, dlaczego obiekt będący gospodarzem turnieju od 1986 roku nie odpowiada już standardom wyznaczonym przez cykl ATP – także tym telewizyjnym. Realizacja była skromna, a kąt kamery utrudniał śledzenie meczu, bo zawodnika z przeciwnej strony kortu widzieliśmy w dalekim planie.
Trybuny są małe, nawierzchnia różni się od tej na korcie centralnym, zawodnicy mają stosunkowo niewiele miejsca za linią końcową, a sufit wisi kilkanaście centymetrów za nisko. To wszystko – a także groźba obniżenia rangi turnieju i utraty imprezy rangi ATP Masters 1000 na rzecz inwestujących w tenis coraz agresywniej Saudyjczyków – zmusiły organizatorów do zmiany miejsca i za rok Rolex Paris Masters, gdzie jeszcze trzy lata temu Hurkacz grał w półfinale, odbędzie się w Nanterre.
Czytaj więcej
Monika Stankiewicz wygrała w Portugalii pierwszy zawodowy turniej w karierze. 17-letnia tenisistka twardo stąpa po ziemi, co daje nadzieję, że nie będzie to jej ostatni taki sukces.
Hubert Hurkacz – Alex Michelsen. Dlaczego Polak tak szybko pożegnał się z Paryżem?
Nasz tenisista ostatniego występu w Bercy nie będzie wspominał zbyt miło. Hurkacz wyglądał dokładnie tak, jak mogliśmy się spodziewać po kimś, który od miesiąca nie grał meczu o stawkę. Popełniał niewymuszone błędy, przegrywał dłuższe wymiany i nawet podanie, które zawsze było jego atutem, teraz częściej niż punkty, przynosiło raczej kąśliwe returny rywala.
Hurkacz przegrał pierwszego seta w 19 minut, a drugiego – w 31. Cztery razy stracił własne podanie, w gemach serwisowych Michelsena nie miał ani jednej okazji do przełamania. Szeroko uśmiechnął się raz, kiedy asem zakończył gema na 2:2 w drugim secie. Generalnie nie okazywał złości, wyglądał raczej na pogodnego i pogodzonego z sytuacją. Tenisista doświadczony mierzył się z debiutującym w Rolex Paris Master 20-latkiem, ale na korcie tego dnia obaj odegrali przeciwne role.