Novak Djoković w mijającym roku zdominował tenis tak, jak czynili to przed nim tylko Pete Sampras i Roger Federer, by zatrzymać się jedynie na współczesności i niedalekiej historii. Ale podczas Finału ATP Tour nie od początku wszystko toczyło się po myśli Serba. Przegrał grupowy mecz z Federerem, w spotkaniu z Tomasem Berdychem nie spisywał się genialnie i przed półfinałowym pojedynkiem z rosnącym w siłę Rafaelem Nadalem padały nawet pytania, czy Djokovicia nie czeka w Londynie podobne rozczarowanie do tego, które przeżył w Paryżu, gdy w finale Roland Garros pokonał go Stan Wawrinka i jak się potem okazało, pozbawił Wielkiego Szlema (Serb wygrał pozostałe wielkoszlemowe turnieje w tym roku).
Djoković w półfinale zareagował tak, że wszystkim wątpiącym szczęka opadła. Nadal po meczu powiedział tylko jedno ważne zdanie: „W takiej formie on jest nie do pokonania", a jego wujek i trener Toni Nadal jak zwykle szczerze dodał: „Mamy problem, ten problem nazywa się Novak i musimy pomyśleć, jak się z tym zmierzyć w przyszłym roku". To właściwa konkluzja po meczu, w którym Serb okazał się bezlitosny, wygrywał z zimną krwią, jakby chciał pokazać, że pochodzi z innej tenisowej planety. W pojedynkach pomiędzy najlepszymi na świecie, gdy zapewniają, że nic ich nie boli, że są gotowi do wielkiej gry na prestiżowej arenie, rzadko zdarza się taka dominacja.
„Novak świetnie serwował, grał znakomite returny, z dużą łatwością zmieniał kierunki uderzeń i co najważniejsze, potrafił utrzymać ten poziom przez całe spotkanie. Muszę ciężko pracować, by mieć szansę pokonać go w przyszłym roku. Nie myślę o wakacjach, nie zasłużyłem na wakacje. Najważniejsze, że nic mnie nie boli i mogę trenować tak ciężko, jak muszę, by dorównać Novakowi" – mówił Nadal po porażce.
Djoković, oceniając ewolucję swego tenisa w ostatnich latach, powiedział: „Główne powody tego, że gram lepiej niż kiedyś, są dwa: poprawiłem serwis, nie jeśli chodzi o siłę, lecz precyzję, i szybciej przechodzę z obrony do ataku. Kiedyś mogłem polegać głównie na obronie, teraz już tak nie jest. Oczywiście to, że wygrywam, też daje mi coraz większą pewność siebie".
Jeszcze jedno widać gołym okiem: pod względem atletycznym Djoković (wydaje się, że jeszcze schudł) jest przygotowany znakomicie, gra precyzyjnie w akrobatycznych wprost pozycjach. Tak fizycznie sprawnego atlety jeszcze w tenisie nie było. Każdy, kto patrzy na niego dzisiaj i pamięta np. wimbledońskie zwycięstwo Francuzki Marion Bartoli sprzed dwóch lat, ma prawo zapytać, czy uprawiają ten sam sport.