Najpierw w nocnej sesji na kort wyszły wiceliderka rankingu WTA i urodzona w Nowym Jorku Navarro. Publiczność mocno wspierała swoją nową ulubienicę, ale Amerykanka nie miała argumentów, by przeciwstawić się rozpędzonej Białorusince. Sabalenka wielką moc pokazała w tie-breaku drugiego seta. Przegrywała 0:2, ale wygrała potem siedem punktów.
Drugi półfinał był dużo bardziej zacięty. Trwał ponad dwie godziny, do rozstrzygnięcia były potrzebne trzy sety. W pierwszym Muchova pokazała swój wyjątkowo piękny techniczny tenis, nie dając rywalce żadnych szans. Czeszka pogubiła się na początku drugiego seta, kiedy straciła serwis. Cały czas musiała gonić Amerykankę. Nieskutecznie. W trzecim secie Pegula była wyraźnie lepsza.
US Open. Aryna Sabalenka zagra o trzecie wielkoszlemowe zwycięstwo
Skład finału turnieju pań nie jest zaskakujący, a szczególnie obecność w nim Sabalenki. W drugiej części sezonu Białorusinka wraca do formy z początku roku. Gra mocno, pewnie, nawet jeśli popełnia błędy to w ogóle wydaje się nimi nie przejmować. Poza kortem wydaje się wyluzowana. Nie ogląda meczów, w wolnych chwilach chodzi na zakupy po Nowym Jorku i tylko narzeka, że wydaje na nie za dużo.
Czytaj więcej
Iga Świątek przegrała z Jessicą Pegulą 2:6, 4:6 i odpadła z US Open w ćwierćfinale. Polka winę za niepowodzenie wzięła na siebie, długi sezon to dla niej żadna wymówka.
Przed US Open wygrała turniej w Cincinnati, w którym w półfinale pokonała pewnie Igę Świątek (6:3, 6:3), a w finale Jessicę Pegulę (6:3, 7:5). W Nowym Jorku w dotychczasowych sześciu spotkaniach Sabalenka straciła jednego seta, w trzeciej rundzie z Jekateriną Aleksandrową. Pozostałe spotkania wygrywała szybko i łatwo. Pewne zwycięstwo 6:1, 6:2 z mistrzynią olimpijską Chinką Qinwen Zheng w ćwierćfinale stanowiło kolejny mocny sygnał, że w US Open Białorusinka czuje się doskonale.