Rozstanie nastąpiło nagle. Sam szkoleniowiec poinformował o nim po porażce Hurkacza w drugiej rundzie US Open z Australijczykiem Jordanem Thompsonem 6:7(2), 1:6, 5:7. Polak swój udział w nowojorskim turnieju zakończył na tym etapie po raz piąty z rzędu.
To był dla Hurkacza trochę mecz jak sezon, bo w pierwszym secie grał jak z nut, ale później przyszło załamanie formy. „Co to był za wyjątkowy czas, ostatnich pięć lat. Doświadczyliśmy niewiarygodnych wzlotów i razem się rozwinęliśmy, a jednak czasami dobre rzeczy muszą się skończyć. Wspólnie zgodziliśmy się pójść własnymi drogami. Jestem bardzo wdzięczny za ten czas. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział oraz możliwości, które nadejdą” - napisał szkoleniowiec na Instagramie.
Czytaj więcej
Carlos Alcaraz zapłacił za intensywny sezon i odpadł w drugiej rundzie US Open po porażce z Boticem van de Zandschulpem. Porażka Hiszpana to sensacja, ale takich może być więcej.
Dlaczego Hubert Hurkacz i Craig Boynton zakończyli współpracę?
Przekaz obu stron był zgodny, bo Hurkacz także skupił się na podziękowaniach i właściwie powtórzył słowa trenera. Prawdopodobnie obaj – tenisista oraz szkoleniowiec – uznali po prostu, że we wspólnej pracy doszli do ściany i żaden z nich się już w tej relacji nie rozwinie.
Trudno nie docenić tego, jak talent Polaka pod okiem Amerykanina rozkwitł, skoro jeszcze pod koniec 2019 roku był 37. tenisistą rankingu ATP, a dziś jest na świecie siódmy i wpisał do życiorysu półfinał Wimbledonu (2021), ćwierćfinał Australian Open (2024) oraz wygrane turnieje Masters 1000 w Miami (2021) i Szanghaju (2023). Jest wysoki (196 m), ale jednocześnie niezwykle sprawny oraz szybki. Doprowadził do perfekcji podanie, nikt w tourze nie serwuje tyle asów.