Polka rozegrała w tym sezonie 62 mecze i niewykluczone, że poprawi ubiegłoroczny rekord (80), skoro przed tenisistkami jeszcze azjatyckie tournée i WTA Finals w Rijadzie. Taka intensywność grania to nie tylko wysiłek fizyczny, ale także psychiczny, co widzieliśmy podczas igrzysk, gdzie Świątek zmagała się nie tylko z rywalkami, ale również olbrzymim ciężarem oczekiwań.
Trudno się dziwić, że Polka w trakcie imprezy w Cincinnati mówiła SkySports, że szefowie tenisowego touru nie mogą wciąż popychać tenisistów do tego, aby grali coraz więcej, bo to się dobrze nie skończy. – Zasługujemy na więcej odpoczynku – apeluje Świątek, która w innym wywiadzie, dla Tennis Channel, powiedziała nawet, że „czasami czuje się jak chomik w kołowrotku”. Argumenty ma mocne, skoro jeszcze w 2019 roku najlepsze zawodniczki świata musiały wziąć udział w 15 obowiązkowych turniejach rocznie, a dziś jest ich aż 21.