Reakcja były natychmiastowe. W kilka godzin po komunikacie wydanym przez International Tennis Integrity Agency (ITIA), czyli Międzynarodową Agencję ds. Uczciwości w Tenisie i oświadczeniu tenisisty na platformach społecznościowych pojawiły się dziesiątki reakcji innych byłych i obecnych zawodników, kwestionujących tak łagodne potraktowanie zwycięzcy tegorocznego Australian Open.
Badania przeprowadzone w marcu tego roku podczas turnieju ATP 1000 w Indian Wells dwukrotnie dały wynik pozytywny. W organizmie Włocha wykryte zostały ślady klostebolu, zakazanego sterydu anabolicznego znajdującego się na na liście środków zakazanych przez Światową Agencję Antydopingową (WADA). Za jego stosowanie grozi kara czteroletniej dyskwalifikacji. Zawodnik był zawieszany, ale za każdym razem skutecznie się odwoływał. Nie został ukarany, a pozbawiono go jedynie premii pieniężnej (325 tys. dol.) i 400 punktów rankingowych.
Czy Kamil Majchrzak ma prawo czuć się oburzony?
Tuż po zakończeniu – zakończonego zwycięstwem - meczu pierwszej rundy kwalifikacji US Open Kamil Majchrzak opublikował emocjonalny wpis. „Kilka godzin przed meczem dotarły do mnie najnowsze wieści z tenisowego świata. Są one dla mnie szokujące i wyjątkowo dotkliwe. Nie zgłębiałem się w szczegóły dla własnego zdrowia i komfortu psychicznego jednak fakt, że przez większość czasu trwania mojej sprawy nawet nie mogłem postawić nogi na nieprywatnym korcie… a wychodzi na to, że inni mogą normalnie grać i spełniać marzenia w tej samej sytuacji nie daje mi spokoju. Jestem zdruzgotany i zszokowany” – napisał 28-letni tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego.
„Ale jak już wspomniałem, może nie mam racji. Poza tym kogo obchodzi co ja myślę, chłopak spoza czołówki” – dodał.