Korespondencja z Paryża
Polka w sobotnie popołudnie weszła na kort Philippe-Chatrier, odebrała pierwszy w dziejach polskiego tenisa olimpijski krążek i uśmiechnęła się szeroko. Widzieliśmy, że wygląda już inaczej, niż podczas piątkowej konferencji prasowej, gdzie trudno było ocenić, o czym mówiła więcej: sukcesie, jakim jest brąz, czy niedosycie wywołanym przez brak złota.
- Podczas ceremonii byłam w stanie po raz pierwszy docenić to, co się wydarzyło, oraz zobaczyć, jak dużo osiągnęłam i jak niebywałym jest, że z moim tenisem, który kiedyś był na innym poziomie, dotarłam do etapu, gdzie mogę walczyć o takie rzeczy. Jestem dumna z pracy, jaką wykonałam i którą wykonał mój team. Fakt, że wyjeżdżam z tego turnieju z medalem jest świetnym sukcesem — wyjaśnia Świątek w rozmowie z „Rz” oraz Polską Agencją Prasową. - Jestem dumna i cieszę się, że dałam radę.
Czytaj więcej
- Niektórzy nazywają Igę Świątek „skarbem narodowym”. To duży bagaż, który może odbierać szansę zrobienia czegoś dla siebie - mówi „Rz” psycholog sportu Daria Abramowicz.
Paryż 2024. Co zmieniłaby Iga Świątek, gdyby mogła zagrać na igrzyskach jeszcze raz?
Świątek podczas igrzysk trzymała się rutyn, które sprawdzały się podczas Roland Garros. - Taki mam charakter, że jestem rutyniarą i muszę mieć wokół siebie spokój — nie tylko na turniejach, ale po prostu w życiu. Lubię mieć wszystko poukładane po swojemu. Pobyt w wiosce byłby wymagający, bo wiadomo, że oczekiwania były duże i gdybym tam zamieszkała, prawdopodobnie cały czas miałabym o tym przypominane — mówi Polka oraz podkreśla: - Nie zmieniłabym niczego w naszej logistyce. Gdybyśmy postąpili inaczej, mogłabym już wcześniej pożegnać się z turniejem.