Korespondencja z Paryża
Polka na konferencję po meczu z Anną Karoliną Schmiedlovą (6:2, 6:1) weszła pogodna, a kiedy została przedstawiona jako „brązowa medalistka igrzysk olimpijskich”, uśmiechnęła się w kierunku prowadzącej, choć nie mieliśmy pewności, co się za tym kryje. Dalsza część spotkania nie rozwiała wątpliwości, co jest głównym tematem rozmowy: wygrany brąz czy jednak stracone złoto.
23-latka mówiła przede wszystkim o dumie — nie tyle z medalu, co z faktu, że po półfinałowej porażce z Qinwen Zheng (2:6, 5:7) umiała wcisnąć „reset” i kolejnego dnia ponownie wyjść na kort, aby zdobyć pierwszy medal olimpijski w dziejach naszego tenisa. - Wiem też, że muszę wykonać jeszcze dużo pracy, aby w pełni zrozumieć samą siebie i to, co się ze mną dzieje — wyznaje Świątek.
Czytaj więcej
- To była deklasacja, dominacja. Iga Świątek grała swój najlepszy tenis, a Anna Karolina Schmiedlova nie miała żadnych argumentów - mówi Agnieszka Radwańska, była wiceliderka rankingu WTA i finalistka Wimbledonu, a dziś ekspertka Eurosportu.
Paryż 2024. Iga Świątek: Płakałam przez sześć godzin. Czułam, jakby ktoś złamał mi serce
Polka nie była w stanie zapewnić, że już dziś z tego meczu się cieszy. - Czuję wciąż dużo różnych emocji. Myślę, że potrzebuję kilku dni, aby zdystansować się od tych negatywnych i kiedy miną, będę pamiętała już tylko brąz — mówi Świątek. - Medal to spełnienie marzeń, ale jestem dumna z siebie przede wszystkim dlatego, że umiałam wyjść na kort i po prostu cieszyć się grą w tenisa.