Świątek odniosła 46. zwycięstwo w sezonie. Nie przyszło ono łatwo. Martić solidnym tenisem zmusiła Polkę do sporego wysiłku, ale atmosfera towarzysząca meczowi — przynajmniej wśród kibiców, którzy wypatrywali już deblowego występu Andy'ego Murraya — była umiarkowana, jakby londyńscy sympatycy białego sportu wiedzieli, że i tak górą będzie liderka światowego rankingu.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz był wśród faworytów Wimbledonu, ale doznał kontuzji i nie dokończył meczu drugiej...
Niewykluczone, że najwięcej emocji wzbudziła przerwa medyczna, o którą przy 4:3 poprosiła Martić. Chorwatka przez kilka minut korzystała z pomocy fizjoterapeuty, ale wróciła do gry. Działo się to w pierwszym secie, kiedy obie zawodniczki grały bardzo skutecznie przy swoim pierwszym serwisie. Martić w pierwszym secie rytm podania straciła tylko raz i to wystarczyło Świątek do przełamania.
Kluczowy moment drugiej partii nastąpił przy wyniku 4:3 oraz 0:40, gdy serwowała Martić. Polka zdobyła cztery punkty z rzędu, później pozwoliła rywalce raz odpowiedzieć i wreszcie dwoma celnymi uderzeniami — oraz okrzykiem „jazda” - zakończyła gema. Kilka chwil później Świątek obroniła własne podanie, kończąc mecz. To był dla niej sprint po trawie, bo spotkanie trwało 83 minuty.