Szlachectwo zobowiązuje. Sir Andy Murray żegna się z Londynem

Andy Murray zagra jeszcze na tegorocznym Wimbledonie w deblu i mikście, ale tenisowy świat traci właśnie kolejnego z przedstawicieli „wielkiej czwórki”.

Publikacja: 04.07.2024 04:30

Andy Murray nie zagra w tym roku na Wimbledonie w singlu, ale wystąpi w deblu oraz mikście

Andy Murray nie zagra w tym roku na Wimbledonie w singlu, ale wystąpi w deblu oraz mikście

Foto: AFP

Oficjalne pożegnanie miało być wyjątkowe: Wimbledon, kort centralny, turniej singla panów. Trybuny z pewnością byłyby zapełnione do ostatniego miejsca, z wieloma celebrytami w głównej loży. Organizatorzy potraktowali jego mecz jako główne wydarzenie drugiego dnia.

37-letni Murray miał zagrać z Tomasem Machacem, czyli czeskim zawodnikiem z czwartej dziesiątki rankingu. Ale nie zagrał.

Jeszcze do późnego wieczora w poniedziałek wahał się. Odbył konsultacje z członkami sztabu szkoleniowego oraz rodziną, a po przebudzeniu stwierdził, że ze zdrowiem nie jest tak, jak być powinno. Kilkanaście dni temu przeszedł przecież operację kręgosłupa i wciąż jeszcze odczuwał bóle.

Wreszcie ogłosił, że nie przystąpi do turnieju singlowego. „To jedna z batalii, której nie był w stanie wygrać” – tak oficjalna strona Wimbledonu skomentowała wiadomość o jego wycofaniu się.

Godne pożegnanie szwajcarskiego mistrza

Brytyjczykowi i jego kibicom pozostał przede wszystkim debel, w którym wystąpi z bratem Jamie. Tam będzie mniej biegania i uderzania piłki, a trochę więcej czasu na treningi. Murray do debla dołoży jeszcze miksta. W tej konkurencji zagra z Emmą Raducanu, co wzbudziło wśród brytyjskich fanów tenisa niemałe emocje.

Przed rozpoczęciem Wimbledonu reporterzy największych brytyjskich stacji wychwytywali tych kibiców, którzy przybyli na turniej właśnie po to, aby obejrzeć po raz ostatni najlepszego tenisistę z Wysp w erze open. Niektórzy koczowali w namiotach od kilku dni, aby dostać bilet na dzień, w którym wystąpi Murray. Teraz szanse o tyle się zwiększyły, że – za sprawą miksta – wyjdzie na kort i w piątek, i sobotę.

„Szlachectwo zobowiązuje” – można więc napisać o postawie Murraya, bo chce się godnie pożegnać ze świątynią brytyjskiego tenisa i odwdzięczyć fanom.

Na Wimbledonie pojawił się pierwszy raz w 2005 roku jako chudy i nieśmiały 18-latek. Zwyciężył w dwóch meczach, a w trzecim – z rozstawionym z numerem 19 Argentyńczykiem Davidem Nalbandianem – wygrał dwa pierwsze sety, ale w trzech kolejnych zdobył tylko pięć gemów. „Jego ciało rozpadło się” – wspomina dziś „Guardian” i dodaje: „Nie był w stanie rywalizować do trzech wygranych setów z silnymi i dorosłymi. To był jednak turniej, który rozpoczął jako zawodnik o rosnącej sławie, a zakończył jako ten, któremu wróżono wielkość”.

Podstawy do wygłaszania tak śmiałych opinii dały również sportowe geny Murraya – dziadek i ojciec byli piłkarzami szkockich klubów, a mama Judy trenerką tenisową – oraz udana kariera juniorska. Wkrótce prognozy zaczęły się potwierdzać. Po swoim pierwszym Wimbledonie zagrał w finale turnieju ATP w Tajlandii, gdzie uległ Rogerowi Federerowi.

Historia kariery Murraya. Trafiał na dominatorów

Później Szwajcar stawiał czoła jeszcze 24 razy (wygrał 11-krotnie), Novakovi Djokoviciowi – 36 (11 zwycięstw), a Rafaelowi Nadalowi – 24 (7 zwycięstw). Nie tylko z tego powodu Szkot został umieszczony wraz z nimi w tenisowej „wielkiej czwórce”. Był jednym z nielicznych – obok Stana Wawrinki – który potrafił zagrozić najwybitniejszym przedstawicielom tenisa w erze ich dominacji. Na tym polegał pech Brytyjczyka. Jeżeli chciał wygrać Wielkie Szlemy, musiał pokonać Federera, Nadala albo Djokovicia. I często przeżywał gorycz porażki z jednym z nich.

Pierwszy raz w wielkoszlemowym finale wystąpił w Nowym Jorku w 2008 roku, ale lepszy był Federer. Potem przegrywał w trzech kolejnych finałach – ze Szwajcarem albo z Djokoviciem, aby w 2012 roku pokonać Serba w ostatnim meczu US Open.

Marzył jednak o Wimbledonie i w tym celu zatrudnił Ivana Lendla. Choć Amerykanin czeskiego pochodzenia nigdy nie wygrał w Londynie, to nauczył Murraya jak tego dokonać. Zmienił jego podejście do gry, namawiając do ryzyka kosztem regularności.

Murray wygrał Wimbledon w 2013 roku po finale z Djokoviciem i ponownie trzy lata później, pokonując w finale Milosa Raonica.

Po tym premierowym triumfie został pierwszym brytyjskim zwycięzcą singla na Wimbledonie od 77 lat, a po drugim awansował na pozycję lidera rankingu ATP. W tym czasie zdobył dwa razy złoty medal olimpijski – w Londynie (2012) i w Rio de Janeiro (2016).

Docenił go dwór, Order od królowej Elżbiety II

Stał się jednym z najważniejszych brytyjskich sportowców, a w grudniu 2016 roku otrzymał – nadany mu przez królową Elżbietę II – tytuł szlachecki. Dwór docenił nie tylko sukcesy, ale także zaangażowanie w akcje charytatywne. Murray ma zdanie na ważne tematy. Wielokrotnie podkreślał, że jest przeciwny związkom sportu z Arabią Saudyjską i on tam nie zagra.

Tenisowe laury okupił zdrowiem, bo można stworzyć długą listę jego kontuzji i trudno znaleźć część ciała, która nie ucierpiała.

Od pięciu lat gra ze wszczepionym metalowym biodrem. Mimo to wystąpił jeszcze w trzech finałach ATP. W ubiegłym roku w Dausze zagrał cztery trzysetowe pojedynki, które łącznie trwały 10 godzin i 14 minut.

Zawsze słynął bowiem także z walecznego serca. Trudno się dziwić, że Brytyjczycy stoją w kolejkach, by obejrzeć jego ostatnie mecze w karierze na Wimbledonie.

Oficjalne pożegnanie miało być wyjątkowe: Wimbledon, kort centralny, turniej singla panów. Trybuny z pewnością byłyby zapełnione do ostatniego miejsca, z wieloma celebrytami w głównej loży. Organizatorzy potraktowali jego mecz jako główne wydarzenie drugiego dnia.

37-letni Murray miał zagrać z Tomasem Machacem, czyli czeskim zawodnikiem z czwartej dziesiątki rankingu. Ale nie zagrał.

Pozostało 93% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Tenis
Złota polska jesień w Wuhan. Magdalena Fręch i Magda Linette w ćwierćfinale
Tenis
Rafael Nadal kończy karierę. Długo oczekiwana decyzja
Tenis
Rafael Nadal ogłosił zakończenie kariery
Tenis
Frances Tiafoe wyzwał sędziego. Grozi mu surowa kara
Tenis
Zwycięstwo, jakiego jeszcze nie było. Magdalena Fręch pokonuje Emmę Navarro