Korespondencja dziennikarza „Rzeczpospolitej” Kamila Kołsuta z Paryża
Nie wiadomo, na ile Gauff przed meczem wymazała z pamięci fakt, że przegrała z naszą tenisistką dziesięć z jedenastu spotkań. Może zresetowała w głowie twardy dysk, a może przekuła wspomnienia w siłę, marząc o rewanżu w miejscu, które jest dla Polki ziemią obiecaną. Jedno nie ulega wątpliwości: na pewno miała plan.
Amerykanka grała odważnie, agresywnie atakowała piłkę po serwisach Świątek i zmuszała rywalkę do błędów, ale sama też je popełniała. Wiele wymian było egzaminem z wytrwałości oraz cierpliwości, a to akurat cechy, które przynoszą naszej tenisistce korzyść zwłaszcza na kortach ziemnych.
Czytaj więcej
Iga Świątek gra z Coco Gauff o awans do finału Roland Garros, a Francuzi piszą o tym, jak pozorna...
Roland Garros. Nikt nie serwuje mocniej niż Coco Gauff
Gauff przegrała pierwszego seta, bo zawiodła ją najlepsza broń. 20-latka była przed meczem drugą najskuteczniejszą zawodniczką turnieju — po Danielle Collins — pod względem wygrywania akcji po swoim pierwszym podaniu, a podczas meczu deblowego zaserwowała z prędkością 207 km/h.
Trener Brad Gilbert pochwalił podopieczną w mediach społecznościowych, a „L'Equipe” przypomniała, że rekord turnieju wielkoszlemowego należy do Venus Williams i Alycii Parks, które — odpowiednio w 2007 i 2021 roku — podczas US Open posłały piłkę serwisem z prędkością 207,6 km/h. Cóż jednak z tego, że Gauff flirtuje z historią, skoro dwa gemy przy własnym podaniu w pierwszym secie przegrała.