Korespondencja z Paryża
Hurkacz miał prawo być zirytowany, bo aż do sobotniego popołudnia był najwyżej rozstawionym singlistą, który wszystkie swoje mecze grał na obiektach bez dachu. To sprawiło, że Polak do przebrnięcia trzech rund potrzebował pięciu dni i ponad 60 godzin, bo mniej więcej tyle - łącznie z przerwami oraz oczekiwaniem na wznowienie rywalizacji - trwały jego spotkania.
Nie przeszkodziło to ósmemu tenisiście świata awansować wyrównać swojego najlepszego wyniku w karierze podczas Roland Garros, bo trzy mecz podczas paryskiego turnieju wygrał także w 2022 roku, a dalej nie dotarł jeszcze nigdy.
Czytaj więcej
Hubert Hurkacz po dwóch dniach walki pokonał Denisa Shapovalova 6:3, 7:6(0), 4:6, 6:1. Panowie 27-godzinne starcie toczyli na dwóch kortach. Czwarta runda Roland Garros to dla Polaka wyrównanie najlepszego wyniku w karierze.
27-latek do niełatwej sytuacji, przed którą stanął, podchodzi ze spokojem. - Dużo było spotkań i trochę Francuzów w turnieju, a ja grałem na świetnym korcie, trzecim największym w kompleksie - przypomina Hurkacz i dodaje: - Byłem na miejscu o ósmej albo dziesiątej i zostawałem do wieczora. Mam nadzieję, że za rok zorganizują na korcie hotel, to byłoby znacznie prostsze.
Kiedy jeden z dziennikarzy podczas konferencji stwierdził, że chyba Polak powinien już wszystkie pozostałe mecze grać pod dachem (faktycznie jego niedzielny występ odbędzie się na Susanne Lenglen) Hurkacz odpowiedział: - Też im tak powiedziałem!