Korespondencja z Paryża
To był mecz jednostronny, warunki gry dyktowała tenisistka silniejsza, pewniejsza, lepsza. Świątek wyszła na kort skoncentrowana i rozgrywała mecz na chłodno. Można było odnieść wrażenie, że Bouzkova mówiła od serca przyznając, że spotkanie z liderką rankingu w takim momencie turnieju traktuje nie tylko w kategorii wyzwania, ale i — a może przede wszystkim — nagrody.
Czeszka nie miała środków, aby przeciwstawić się Polce, a przebieg rywalizacji nie rozpalił kibiców. Atmosfera na skromnie wypełnionych trybunach była teatralna, choć pojedynczy kibice z Polski próbowali ją burzyć próbami niezbyt melodyjnego „Sto lat”. Udało się dopiero po meczu.
Roland Garros. Jak Iga Świątek walczyła ze sobą i Marie Bouzkovą
Świątek po 30 minutach prowadziła już 5:2 i serwowała po wygranie seta, ale w jej grze zaczęły pojawiać się niewymuszone błędy, jakby po udanym początku spotkania straciła pełną koncentrację. Myliła się zwłaszcza po zagraniach z backhandu, na chwilę podając w tym meczu rywalce dłoń. Polka dwa dni wcześniej wyjaśniała jakie ma sposoby, aby w trakcie meczu odbudować skupienie.
- Czasami wyobrażam sobie, że gramy trening i koncentruję się na poprawie każdego uderzenia. Próbuję też skupiać się na oddechu czy poczuciu piłki w dłoni. Zdarza się, że pośpiewam sobie jakąś piosenkę - mówiła i najwyraźniej z któregoś sposobu skorzystała.