Po ostatniej piłce meczu na Foro Italico 22-letnia tenisistka z Raszyna nie położyła się na czerwonej ziemi Campo Centrale. W tej wyjątkowej dla każdej tenisistki i tenisisty sytuacji Świątek zapanowała nad własnymi emocjami, co nie zawsze się jej po kolejnych triumfach udawało. Dzięki temu jej strój zachował nienaganną biel również w czasie dekoracji.
Pełną kontrolę nad tym co się dzieje zachowywała także podczas całego finału. Była spokojna, opanowana, pewna siebie i to nawet wtedy kiedy nie szło i ważyły się losy gemów w drugim secie. Świątek wygrała 6:2, 6:3 w finale, w meczu ze swoją największą rywalką ostatnich lat, z przeciwniczką, w pojedynku z przeciwniczką, z którą dwa tygodnie wcześniej w finale Madrycie broniła trzech meczboli.
Czytaj więcej
Iga Świątek zagra dziś z Aryną Sabalenką o trzecie zwycięstwo w turnieju w Rzymie i pierwszy w karierze dublet Madryt – Rzym. Zrobiły to tylko dwie zawodniczki, ostatni raz 11 lat temu Serena Williams.
W najtrudniejszych momentach wytrzymała presję
Polska liderka rankingu zwyciężyła w Rzymie po raz trzeci. Wiadomo, że oprócz kortów Rolanda Garrosa Foro Italico jest jej ulubionym miejscem, że gra świetnie na mączce. Ale Świątek znów wykonała krok naprzód, ponownie zachwyciła czymś wyjątkowym, dodała do swojego kolejnego wielkiego zwycięstwa nową historię.
W trzech ostatnich meczach turnieju, czyli teoretycznie tych najtrudniejszych z Amerykankami Madison Keys i Coco Gauff, oraz Sabalenką, obroniła 18 z 19 break pointów. Z Białorusinką po świetnie rozegranym pierwszym secie, w drugim aż siedmiokrotnie – w drugim i czwartym gemie - zażegnała bezpośrednie niebezpieczeństwo przełamania.