Przed meczem wcale nie można było mieć pewności, że Świątek będzie kontynuowała wspaniałą serię w Stuttgarcie. To dla niej pierwsza w tym roku próba na kortach ziemnych, rywalka przeszła już chrzest bojowy w pierwszej rundzie (zwycięstwo z Tatjaną Marią) i w trochę innych warunkach w Charleston. Większą rolę jednak odegrały umiejętności i rutyna najlepszej obecnie tenisistki na świecie.
Świątek wygrała w Porsche Arena dwa turnieje, za każdym razem po cztery spotkania. Dobrze się tu czuje, bo gra się na mączce, choć szybszej niż gdzie indziej, położonej na parkiecie. No i do wygrania jest najnowszy model Porsche, miły dodatek do wcale niemałych pieniężnych premii (123 480 dol. dla zwyciężczyni).
Iga Świątek – Elise Mertens. Dobry mecz Polki na początek turnieju
Raszynianka zaczęła turniej tak jakby zbędna jej była meczowa aklimatyzacja. Wygrywała 3:0 i dopiero wtedy straciła gema. Rozluźnienie pojawiło się dopiero przy stanie 5:1. Wtedy też Mertens była dużo bardziej regularna niż wcześniej i włączyła tryb ofensywny. Set zakończył się wynikiem 6:3 dla Świątek. Trwał 39 minut i stał pod znakiem solidnej, ale wcale nie rewelacyjnej gry obrończyni tytułu. To wystarczyło.
Czytaj więcej
Liderka światowego rankingu rozpoczyna nowy etap sezonu, na kortach ziemnych. Do tej pory czas sp...
Ale w drugim secie Polka musiała dużo bardziej się napracować. Mertens poczuła się pewniej i przez moment znalazła sposób na faworytkę. Mecz wszedł na wyższy poziom, stał się atrakcyjny. Świątek zmieniała rytm i kierunki, przyśpieszała niczym porsche. A Belgijka długo dotrzymywała jej kroku.