Nie tylko z amerykańskiego punktu widzenia spotkanie o tytuł było zajmujące – wprawdzie nie grała w nim Coco Gauff lub Jessica Pegula, lecz wicemistrzyni Australian Open 2022, w dodatku z Florydy, z niebanalną tenisową historią napisaną już w latach gry na University of Florida oraz University of Virginia (dwukrotnie została krajową mistrzynią rozgrywek akademickich), to też świetna opcja.
Podczas kariery zawodowej Collins rzadziej błyszczała, przeszkadzały poważne problemy zdrowotne: reumatoidalne zapalenie stawów (RZS) i endometrioza, ale mimo wszystko udało jej się niemało, dwa (teraz trzy) zwycięstwa singlowe i jedno deblowe w WTA Tour, wspomniany finał Wielkiego Szlema plus wiele innych dobrych meczów to całkiem solidny zysk. Rybakina – wiadomo: mistrzyni Wimbledonu 2022, nr 4 na świecie z aspiracjami do prowadzenia w rankingu, po transferze zdolnej juniorki z Rosji, spełniony sen kazachskiego miliardera Bułata Utemuratowa, szefa tamtejszej federacji tenisowej.
Czytaj więcej
Turniej w Miami ma nową bohaterkę, kończącą karierę Danielle Collins, która po raz pierwszy zagra w finale imprezy WTA 1000. Zaskoczył widzów także Grigor Dimitrow, który zwyciężył w ćwierćfinale wicelidera rankingu ATP Carlosa Alcaraza
Danielle Collins zapowiedziała rychłe zakończenie kariery
Publiczność ogromnie wspierała swoją tenisistkę, tym bardziej, że Danielle zapowiedziawszy niedawno, że zakończy za parę miesięcy karierę, grała na pewno ostatni raz na Florydzie i ta pomoc od razu wydawała się bardzo potrzebna. W pierwszym secie niedużą, ale widoczną przewagę miała bowiem Rybakina, silniej serwowała, groźniej kontratakowała, w połowie seta miała dwie piłki na przełamanie podania amerykańskiej rywalki. Collins zachęcała widzów do okrzyków, zaciskała zęby, broniła się z wielką zajadłością i gdy wszyscy szykowali się na emocje tie-breaka, wykorzystała chwilę słabości Jeleny i skradła set.
Drugi zaczęła od prowadzenia 2:0, do 3:0 brakowało bardzo niewiele, ale euforia trwała krótko, reprezentantka Kazachstanu po serii mocnych wymian wyrównała i znów na Hard Rock Stadium pojawiły się powody do zwątpienia w sukces lokalnej bohaterki. Danielle Collins z ogromną determinacją zdołała jednak jeszcze raz objąć prowadzenie 5:3 i wtedy, po kilku długich minutach gry na przewagi i czterech piłkach meczowych, wreszcie wyrwała zwycięstwo 7:5, 6:3.