W lokalnym dzienniku „Khaleej Times”, tuż obok informacji o zbliżającym się ramadanie i opowieści jak finalistka Australian Open Qinwen Zheng radzi sobie z arabską kuchnią piekąc ciastka serowe pod okiem szefa restauracji Moonrise w dzielnicy Al Satwa, ukazała się zapowiedź meczu Świątek i Switoliny, w której Polka mówiła, że musi być gotowa na inny mecz, niż ze Sloane Stephens, wyciągnąć wnioski z porażki z Ukrainką w ubiegłorocznym Wimbledonie i spróbować grać wedle własnych reguł.
Miała rację w kwestii odmienności gry ze Switoliną – Elina jest mistrzynią kontrataku, wyczekiwania na właściwy moment do zadania ciosu, a nawet kilku ciosów, jeśli jeden nie wystarcza. Przeczekać impet Igi i uderzać tak, by wpędzać ją w rosnące kłopoty, to jest może niezła recepta na korty trawiaste, ale. środę na twardych kortach ośrodka tenisowego pod szyldem DDF (Dubai Duty Free) się nie sprawdziła.
Iga wyciągnęła wnioski z poprzedniego meczu w lipcu 2023 roku, nie dała się wciągać w taktyczne wymiany kątowe, raczej próbowała zmusić rywalkę do decyzji o ataku, a to czasem przynosiło efekt, czasem nie. W pierwszym secie Ukrainka wydawała się zaskoczona, więc traciła szybko punkty, tym bardziej, że nawet średni poziom dynamiki Igi, to jest znacznie więcej od średniej w WTA Tour.
Czytaj więcej
Turniej WTA 1000 w Dubaju ma pierwszą wielką sensację, mistrzyni Australian Open, druga rakieta ś...
W drugim secie Elina Switolina przemyślała taktykę, postanowiła ambitnie na wymianę ciosów, co dość długo wydawało się dobrym pomysłem. Jednak Iga Świątek niemal od początku była krok z przodu, Ukrainka ambitnie goniła, doprowadziła do remisu 2:2, 4:4, gdy przyszło do decydujących piłek, rady nie dała. Wimbledon został zapomniany. 6:1, 6:4 – wynik może wygląda nawet trochę lepiej, niż obraz meczu, chwilami całkiem wyrównanego, ale w świat pójdzie wiadomość, że Iga znów nie straciła seta i jest w ćwierćfinale.