Po półfinale w Marsylii Hubert Hurkacz szybko ruszył do Rotterdamu na najwyższy rangą turniej (ATP 500) w tym tygodniu. Polak w holenderskiej hali gra regularnie, to już jego piąty start w tym miejscu. Przez cztery poprzednie lata nie zaszedł jednak dalej, niż do drugiej rundy.
Start w tym roku okazał się wyjątkowo trudny – Lehecka to dobry przykład ciągłości pokoleń czeskiego tenisa, szkolony w Prostejovie przez Michala Navratila, ma też w drużynie wsparcia Tomasa Berdycha. Ta czeska szkoła wypuściła absolwenta, który jeszcze niedawno był 10. juniorem świata, a teraz, w wieku 22 lat ma już zaliczony jeden wygrany turniej ATP i ćwierćfinał Wielkiego Szlema.
Czytaj więcej
Wygrała w Dausze dwa lata temu, wygrała przed rokiem. Iga Świątek wznawia sezon w miejscu dla nie...
Młody Czech gra mocno z obu stron kortu, lubi ryzyko, twardy męski tenis poparty fizyczną sprawnością oraz mocą serwisu. Tylko w pierwszym secie meczu z Polakiem Jiri nie potrafił w pełni pokazać swych możliwości, przegrana partia zmobilizowała go jednak tak bardzo, że dorównał serwisom Hurkacza, zaczął grać jeszcze mocniej i, jak się okazało, bardziej skutecznie.
Długich wymian w tym spotkaniu wiele nie było, było sporo asów (18:14 lepszy był Hubi), także mnóstwo akcji 1+1 czyli serwis plus kończący atak. Wydawało się, że po tie-breaku drugiego seta zobaczymy koniec meczu, bo Hubert pierwszy zdobył przewagę przełamania podania rywala, lecz nieustępliwość Jiriego Lehecki dała efekt. Zacisnął zęby, obronił dwie piłki meczowe, po czym sam zaatakował podanie Polaka i doprowadził do trzeciego seta.